🕹️ Burza Na Polu Namiotowym
Na polu namiotowym o powierzchni 2150m kwadratowych trzeba wydzielic stanowiska pod namioty. Kazde stanowisko … Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie.
Noc spędzona w namiocie nawet podczas najbardziej niekorzystnych warunków pogodowych może być bezpieczna i komfortowa. Sporo jednak zależy od odpowiedniego przygotowania miejsca obozowania, zwłaszcza jeśli zatrzymujemy się w danym miejscu na dłużej niż jedną noc. Jeśli wiesz, jak rozbić namiot, ulewny deszcz czy wiatr nie powinny stanowić przeszkód w rozstawieniu obozowiska w każdych napotkanych okolicznościach. Jeśli wiesz także, jak złożyć namiot szybko i poprawnie, możesz śmiało wyruszać na wyprawę! Dobór namiotu Na początku warto wspomnieć, że dobrze byłoby dobrać namiot do danej wyprawy, a także zastanowić się, czego tak naprawdę będziemy potrzebować. Drugą kwestię poruszaliśmy w tekście o rzeczach niezbędnych pod namiotem. Jeśli podróżujemy w duecie to oczywistym wyborem będzie namiot 2-osobowy, który często świetnie sprawdza się także podczas samotnych wypraw. Lepiej zdecydować się na namiot wyprawowy, jeśli planujemy ekstremalną wycieczkę, natomiast zwykłą podróż po górach lub wyjazd nad jezioro wystarczy namiot biwakowy. Przygotowanie obozowiska Zanim wyciągniesz namiot z pokrowca i zabierzesz się za jego rozkładanie, warto zwrócić uwagę na parę rzeczy. Sam moment rozstawiania przenośnego domu to zazwyczaj chwila. Jeśli nie wykonujemy tej czynności przy silnym wietrze, nie powinna zająć nam więcej niż kilka lub kilkanaście minut. Dużo bardziej czasochłonne może być znalezienie odpowiedniego miejsca na namiot. Rozbijanie namiotu – biwakuj legalnie Pamiętaj, że stawianie namiotu nie w każdym miejscu jest legalne. Jeśli rozbijasz się na polu namiotowym, oczywiście możesz być spokojny – jest to miejsce do tego właśnie przeznaczone. Jeśli jednak planujesz rozbić namiot w miejscu napotkanym po drodze i nie masz stosownego pozwolenia, przede wszystkim upewnij się, że nie należy ono do terenu parku narodowego lub krajobrazowego, a także, czy po kilku godzinach ze snu nie wybudzi Cię strażnik leśny, który wlepi Ci mandat. Dużo bardziej szczegółowo opisaliśmy ten temat w artykule o legalnym biwakowaniu w Polsce. Innym rodzajem zagrożenia są leśne zwierzęta – upewnijmy się, że nie rozbijamy namiotu na mrowisku lub w pobliżu gniazda os. Namiot ekspedycyjny Ladakh Biwakuj bezpiecznie Uważne dobranie miejsca na biwak może zaoszczędzić wielu nieprzyjemności. Warto więc ocenić potencjalne zagrożenie, jakie może się pojawić w razie nadejścia silnego wiatru lub burzy. Jeśli jesteś zmuszony nocować w pobliżu skarpy lub stromego zbocza, warto rozbić namiot możliwie jak najdalej od uskoku. Jeśli z kolei wiesz, że w nocy może pojawić się deszcz i planujesz rozbić namiot pod drzewami, by te zatrzymały trochę wody, zwróć uwagę, czy kilka silniejszych podmuchów wiatru nie złamie gałęzi znajdujących się nad Tobą. Jeśli zaś biwakujesz w pobliżu drogi, upewnij się, że Twój namiot jest umiejscowiony możliwie jak najdalej od niej lub że jest odpowiednio widoczny, jeśli zostanie w nocy oświetlony. Taki szybki przegląd potencjalnych zagrożeń pozwoli z pewnością pozwoli Ci spać spokojnie! Biwakuj wygodnie By zagwarantować sobie komfortowy wypoczynek, należy znaleźć odpowiednie miejsce na namiot. Jeśli jesteśmy zmuszeni biwakować w ekstremalnych warunkach, oczywiście najczęściej nie zastanawiamy się, czy w danym miejscu będzie nam dostatecznie miękko i sucho. Jeśli jednak możemy mieć na to wpływ, to dlaczego nie! Podczas biwaku na skale z pewnością nawet podczas deszczu nie musimy obawiać się wilgoci, ale może być dość twardo. Z kolei mech może i jest świetnym naturalnym materacem, ale gromadzi duże ilości wody, nawet jeśli akurat nie pada. Biwak w bezpośrednim pobliżu strumieni i rzek, a także na podmokłych obszarach z pewnością nie jest dobrym pomysłem. Warto również zwrócić uwagę na kąt nachylenia podłoża, a także na to, czy jest dostatecznie płaskie. Notoryczne zsuwanie się na ściankę namiotu z pewnością uniemożliwi mocny i zdrowy sen. Rozkładanie namiotu Jeśli już znaleźliśmy idealne miejsce na rozbicie namiotu, warto usunąć z niego niewielkie kamyczki i gałęzie. Wiedząc, że dane miejsce jest bezpieczne, płaskie, suche i dostatecznie miękkie, możemy zabrać się do rozkładania namiotu. Nie ma uniwersalnej instrukcji pt. jak rozłożyć namiot, gdyż każdy namiot ma inna budowę, jego poszczególne części są inaczej połączone i proces jego rozkładania może wyglądać nieco inaczej. Pamiętajmy więc, żeby przed przystąpieniem do rozbijania namiotu zapoznać się z instrukcją producenta i sprawdzić, czy nie brakuje żadnego elementu. Olśniewający widok o poranku może dopełnić udanej wyprawy, jednak czy będziemy w stanie go docenić, jeśli obudzimy się niewyspani i w wilgotnych śpiworach? Namiot ekspedycyjny Arco RED LINE Jeśli w naszym namiocie sypialnia na stałe połączona jest z tropikiem, należy rozłożyć materiał na ziemi, a następnie napiąć go, wsuwając składany stelaż w odpowiednie miejsca. Jeśli zaś sypialnia i tropik to w naszym przypadku dwa osobne elementy, zaczynamy od rozłożenia sypialni, którą następnie przykrywamy tropikiem. Pamiętajmy o starannym połączeniu tych dwóch elementów zanim przejdziemy dalej. Kolejnym krokiem jest napięcie głównych i dodatkowych linek odciągowych i przytwierdzenie ich do ziemi igłami, zwanymi potocznie śledziami. Ten ostatni etap to nie tylko kwestia skutecznej ochrony przed wiatrem i wilgocią, ale także gwarancja komfortowego snu – nienaciągnięte poły namiotu mogą łopotać na wietrze i budzić nawet najbardziej zmęczonych podróżników. Podczas silnego wiatru, namiot działa jak żagiel, warto więc pamiętać także o tym, by ustawić namiot węższą stroną w kierunku wiatru, dzięki czemu ograniczymy do minimum siłę działającą na nasz przenośny dom. Składanie namiotu Składając namiot, pamiętajmy, by razem z sypialnią i tropikiem nie zabrać do pokrowca mokrych liści i gałęzi. Mogą one nie tylko uszkodzić strukturę materiału, ale także przyczynić się do rozwoju pleśni. Zwijając materiał, zadbajmy o to, by zabrudzona i wilgotna podłoga zewnętrzna nie dotykała materiału sypialni. Po powrocie z każdej wyprawy warto rozłożyć namiot w suchym i przewiewnym miejscu i pozostawić do przeschnięcia.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech spędzania wakacji na polu namiotowym jest możliwość zbliżenia się do natury. Malownicza przyroda, która pozwala cieszyć się ciszą i spokojem, których brakuje w zatłoczonych kurortach, jest jednym z najczęściej używanych argumentów przez miłośników campingu.
Wybierasz się pierwszy raz pod namiot? Cudownie! Pierwszy biwak to niezapomniane wspomnienia. Jeśli się dobrze przygotujesz do pierwszego wyjazdu na camping, to będą to tylko pozytywne wspomnienia wspaniałej przygody. Jak się zabrać za przygotowania, żeby być zadowolonym z wyjazdu? Wakacje pod namiotem Nawet jeśli jesteś mieszczuchem, przyzwyczajonym do ciągłego pośpiechu i hałasu, Twój mózg potrzebuje odpoczynku. Jesteś tylko człowiekiem, a ludzki organizm potrzebuje wyciszenia. W obecnej sytuacji, kiedy zaleca się siedzenie w domu tym samym zredukowanie poruszania się po mieście do minimum, wybranie się do lasu gdzie zaczerpniesz świeżego powietrza i głosów natury zdaje się być idealnym wyborem. Las to miejsce gdzie zadbasz o spokój psychiczny oraz podbudowanie odporności organizmu przez kontakt z naturalnym środowiskiem. Zaplanuj więc wyjazd na camping, nawet jeśli w sprawach biwakowania jesteś zielony. Camping to określenie pola namiotowego – w domyśle większy ogrodzony teren, na którym rozbić namiot lub zaparkować przyczepę czy kamper. Jeśli jesteś początkujący, to pewnie nie posiadasz samochodu campingowego, a może nawet namiotu. Pokażemy Ci, jaki namiot najlepiej wybrać i jak zaplanować wyjazd, aby wakacje na campingu były udane. Gdzie na biwak? Wybór miejsca na biwak jest istotną kwestią. Najlepiej ustalić wraz z towarzyszami podróży, dokąd chcecie jechać. Weźcie pod uwagę odległość od miejsca zamieszkania – jeśli jedziecie na trzy dni, to nie warto tłuc się przez całą Polskę. Przy tygodniowym wyjeździe można już poszaleć z dłuższą podróżą. Góry, jezioro, morze? To od Was zależy, czy chcecie odpoczywać na Mazurach, w Bieszczadach czy na Wybrzeżu. Wokół większych miast też jest wiele atrakcyjnych, mniej znanych miejsc. W internecie znajdziecie wiele polecanych miejscówek. Możecie skorzystać też z poleceń znajomych! Więcej porady związanych z wyborem miejsca, które pomogą wam odpowiedzieć na pytanie gdzie jechać na camping, znajdziecie w artykule Udany wypad na camping w 4 prostych krokach. Spanie na campingu Kiedy już wiesz, dokąd będziesz jechać, czas na przygotowanie noclegu. Potrzebujesz namiotu, śpiwora i maty lub materaca, żeby wygodnie się wyspać. Jak wybrać odpowiedni namiot? Przeczytaj! Jadąc pierwszy raz na camping możesz kupić lub pożyczyć namiot. Jeśli nigdy wcześniej nie biwakowałeś, to warto przećwiczyć rozkładanie namiotu. Możesz to zrobić na trawniku pod domem lub w ogrodzie. Sprawdzisz, jak rozbić namiot, a także ile czasu to zajmuje. Jeśli namiot jest pożyczony, to przy okazji zobaczysz, czy czegoś nie brakuje. Po przyjeździe na pole namiotowe, najpierw rozbij namiot i przygotuj miejsce do spania. Uwierz, potem jeszcze bardziej Ci się nie będzie chciało, a rozkładanie namiotu po ciemku to trudne zadanie dla doświadczonych biwakowiczów, a co dopiero dla nowicjuszy. Wybierz w miarę płaskie miejsce i wyzbieraj kamienie, szyszki czy patyki, które leżą na wybranym poletku. Namiot 2-osobowy MFH Hochstein Flecktarn Sprawdź Namiot 3-osobowy Coleman Darwin 3 Sprawdź Płachta biwakowa Bushmen Thermo Tarp z termoizolacją 2×3 Sprawdź Nie ulega wątpliwości jak niewygodne jest spanie na samej ziemi. Dla odrobiny wygody i zapobiegnięciu bólu pleców polecamy matę bądź materac. Ochroni on Cię również przed zimnem docierającym od ziemi. Karimata zajmuje mniej miejsca w bagażu, dobrze izoluje od podłoża, ale nie jest szczególnie miękka. Materac dmuchany wymaga zabrania pompki, więc razem sporo ważą i trudno je skompresować. Za to jest doskonałą izolacją termiczną i od nierówności powierzchni. Mata samopompująca to kompromis między karimatą a materacem dmuchanym. Śpiwór to kolejne obowiązkowe akcesorium. W zimniejszym okresie radzimy zaopatrzyć się w grube, dostosowane do zimna śpiwory. Latem natomiast zainwestuj w coś nieco lżejszego. Nie bagatelizuj jednak pogody, gdyż wieczory, jak i noce bywają naprawdę chłodne. Żeby wygodnie się wysypiać, możesz też spakować poduszkę lub zrobić ją z grubszej bluzy. Kiedy rozbijesz namiot, ułóż w nim swoje polowe łoże – matę i śpiwór. Wygodniej się to robi za dnia, aby po wieczornym ognisku móc się od razu położyć spać. Przed snem załatw potrzeby fizjologiczne, a jeśli noc jest chłodna, to załóż do spania bieliznę termiczną i skarpetki. Zapobiegniesz utracie ciepła. Hamak z moskitierą Bushmen Bushbed Hammock Sprawdź Mata turystyczna Nils Camp NC4007 – niebieska Sprawdź Mata Samopompująca Mil-Tec Self Inflatable Mat – olive Sprawdź Jedzenie na campingu Zaplanuj, co będziesz jadł. Nie nastawiaj się na mistrzowskie jedzenie, nie jest to raczej miejsce i czas by bawić się w mistrza kuchni. Postaw na proste w przyrządzeniu i zarazem smaczne potrawy. Trudno będzie obyć się bez kuchenki. Potrzebujesz jej, chociażby najprostszej, by podgrzać gotowe dania. Wystarczy ci zwykła kuchenka turystyczna. By móc coś zjeść nie posiłkując się rękoma, zalecamy zestaw talerzy, sztućców oraz kubków. Radzimy zaopatrzyć się w wielorazowe naczynia i sztućce turystyczne, ze względu na małą wagę, trwałość oraz możliwość wielokrotnego użytku. Przydatnym wynalazkiem jest też lodówka turystyczna. Na weekendowy wyjazd do chłodzenia wystarczą wkłady zmrożone w zamrażarce. Model z podłączeniem do prądu lub samochodowego akumulatora przydaje się na wyjazdach tygodniowych lub dłuższych. Wszystkie akcesoria do przygotowywania jedzenia na campingu spakuj do dużego plastikowego pudła, które będzie służyło za polową kuchnię. Możesz je postawić w przedsionku namiotu i zawsze mieć pod ręką kubki do zaparzenia kawy czy herbaty. Co gotować w terenie? Sprawdź! Jakie ubrania zabrać na camping? Ważnym elementem jest odpowiedni ubiór i jego zapas. Zależnie od pogody przygotuj przystosowane do niej odzienie. Obecnie mamy suszę, ale nie oznacza to, ze nie może zaskoczyć Cie nagła ulewa czy burza. Dlatego kilka ciepłych rzeczy i kurtka przeciwdeszczowa są obowiązkowe. Na camping zabieraj ubrania wygodne, takie w których czujesz się komfortowo. Bierz tez pod uwagę, że w lesie czy przy rozpalaniu ogniska coś może się pobrudzić lub nawet zniszczyć, więc lepiej wybrać odzież, której nam nie będzie szkoda. Weź ze sobą linkę paracord, która idealnie służy jako sznur do prania. Życzymy Ci, żebyś suszył tylko stroje kąpielowe i ręczniki! Przyda się też kilka par butów. Wygodne sportowe obuwie, w którym głównie będziesz chodził. Buty, które są odporne na przemoczenie – mogą być to trekkingowe buty lub po prostu kalosze. I jeszcze klapki pod prysznic. Niezbędnik składany M-Tac – Orange Sprawdź Latarka taktyczna kątowa Olight Perun Mini z opaską – 1000 lumenów Sprawdź Multitool Leatherman Squirt PS4 Black Sprawdź Higiena na biwaku Higiena to zawsze ważna sprawa. Spakuj kosmetyki, których używasz na co dzień (przelej z dużych butelek do mniejszych pojemników!). Nie zapomnij o kremie z filtrem UV oraz repelencie na komary i kleszcze. Spakuj również pakier toaletowy i ręcznik szybkoschnący. Niezbędnym elementem jest apteczka, która może okazać się niezwykle pomocna w nagłych wypadkach. Weź ze sobą podstawowe medykamenty takie jak tabletki przeciwbólowe czy leki, które zażywasz regularnie. Biwakowanie to wspaniała przygoda. Odpowiednie przygotowanie sprawi, że będziesz gotowy na różne niespodzianki, które nie zepsują Ci wypoczynku. Po pierwszym wyjeździe pod namioty będziesz już wiedział, co jest potrzebne, a co można zostawić w domu. Przydatna na pewno będzie latarka, multitool, a także nóż i toporek – do porąbania drewna na ognisko. Opcjonalny jest młotek do wbijania śledzi od namiotu, bo jego rolę może spełnić obuch od toporka czy siekiery. W domu zostaw większość elektroniki i ciesz się bliskością natury! 18 trików, które przydadzą się na polu namiotowym!
Rankiem budziły nas już o szóstej rano śpiewy ptaków i wycie krów wypędzanych na pastwiska. Tuż za płotem pasły się też konie, na których można było jeździć. Pół godziny jazdy konnej dla dzieci kosztowało £6 funtów. Na naszym polu namiotowym był także spory plac zabaw. W namiotach obok nas mieszkali Belgowie i Duńczycy.
Więcej wierszy na temat: Przyroda « poprzedni następny » Poznałem cię na polu namiotowym, Rozbiłaś się tuż przy moim tropiku, Ujrzawszy cię w bikini wystrzałowym, Od razu chciałem robić „fiku-miku”. Widziałem kobiet setki i tysiące, Które właziły same mi do łóżka, Lecz na tym polu, gdzie prażyło słońce, Poczułem coś, co wywróżyła wróżka. Zaczęliśmy rozmowę o pogodzie, O wypoczynku na tej dzikiej plaży, O cudach, dziwach, tudzież o przyrodzie Wróżąc co nam się dzisiaj jeszcze zdarzy. Wieczorem już trzymałem cię za rękę, Ty drżałaś jakby trochę niespokojna, Ja wpatrywałem się w zwiewną sukienkę Myśląc, czy nocą będziesz dla mnie hojna. Wypiliśmy koniaku pół butelki, Koreczki sam zrobiłem na zagryzkę I gdy chwyciłem w dłonie twą muszelkę, Tyś rozogniona z hukiem padłaś z piskiem. Ratunku! Wtedy głośno zakrzyczałem. Pomocy! Ja tak nie chcę, ja się boję! Wszyscy się zbiegli, ja klęcząc zdychałem I tak od losu dostałem za swoje. To była dla mnie porażka i klęska, Bez tchu leżałaś. W czym ja zawiniłem? Takie pieszczoty, to jest sprawa męska, Przecież nie pierwszy, nie ostatni byłem… Ktoś zrobił tobie sztuczne oddychanie, Gdy się ocknęłaś - ja oblany potem, Nie byłem sobie wyobrazić w stanie, Że zdarzy się to pod moim namiotem rażenie piorunem Napisany: 2014-10-18 Dodano: 2014-10-18 08:08:32 Ten wiersz przeczytano 821 razy Oddanych głosów: 9 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
To gdzie się kąpać? Na polu namiotowym. W większości są prysznice, czasem na żetony, czasem z paskudnymi zasłonkami (nie znoszę zasłonek), ale większość jest naprawdę przyzwoita. Zatem wcale nie trzeba myć się w jeziorze 🙂. Lepiej korzystać z pryszniców kempingowych, a przynajmniej to wygodniejsze mimo wszystko 6.
Cóż z tego, że polskie kluby mogłyby uczyć Barcelonę, jak "robi się internety", skoro na boisku nie miałyby nic do powiedzenia? Cóż z tego, że Barcelona "nie dojeżdża" w kwestii social mediów, skoro można być właściwie pewnym, że z każdym transferem będzie odjeżdżała kolejnym rywalom na europejskiej arenie? Skrót meczu Real Madryt - FC Barcelona (0:1): Bo co jest ostatecznie ważniejsze: czy Lewandowski strzeli w barwach nowego klubu dziesiątki goli, czy wideo na Twitterze albo Instagramie przypadnie do gustu rzeszom fanów? I gdyby dział odpowiedzialny za social media w Barcelonie lepiej ograł transfer Lewandowskiego, to Polak lepiej przymierzyłby w 11. minucie meczu z Realem Madryt? Pytania retoryczne... Nie mam oczywiście zamiaru totalnie deprecjonować roli mediów społecznościowych w dzisiejszym świecie. Tyle że można było odnieść wrażenie, że po transferze Lewandowskiego do Barcelony ważniejsze są wrzutki na "fejsa" niż to, jak Polak zaadaptuje się w nowym środowisku. Określenie tej sytuacji jako kuriozum to mało powiedziane. O tym, jak w niektórych przypadkach była to jazda bez trzymanki, niech świadczy fakt, że znaczna część krytykujących nie zdobyła się na sprawdzenie kilkoma klikami myszką, czy aby na pewno Barcelona nie szykuje prezentacji z wielką pompą już po powrocie do Katalonii. Otóż szykuje. Robert Lewandowski zadebiutował w Barcelonie! "Królewski" początek Polaka Tę niemałą nawałnicę w polskim internecie zrzucam jednak na karb sezonu ogórkowego. Nie takie przecież kwestie trafiały na tapet w czasie, gdy dzieje się niewiele. Na szczęście w niedzielę Lewandowski zagrał w końcu w nowych barwach, można się więc skupić na nieco bardziej — to eufemizm — istotnych aspektach. Przez większość swojego życia "Lewy" mógł nucić pod nosem za że "chciał dla Realu wygrać mecz przeciw Barcie". Wychowanek Varsovii był przecież fanem Królewskich i to o grze w nieskazitelnie białej koszulce klubu z Madrytu marzył przez lata. Jednak w życiu nie zawsze dostaje się to, czego się chce. Gdy atmosfera w Monachium już za bardzo dla niego zgęstniała, postanowił zmienić otoczenie na Hiszpanię. A że Real ani myślał po niego sięgnąć, w odróżnieniu od sytuacji z przeszłości, Lewandowski skierował swój wzrok na Barcelonę. Zaskakujący numer Roberta Lewandowskiego. Nikt się tego nie spodziewał Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Polak przystosowałby się do gry w każdym zespole świata. A że trafiło na zespół prowadzony Xaviego, który jest niejako kontynuatorem myśli trenerskiej Pepa Guardioli, to tym lepiej dla "Lewego". Z tym ostatnim owocnie pracował w Monachium, a ten pierwszy już może zacierać ręce po debiucie swojej nowej gwiazdy. Polak oddał trzy strzały na bramkę Realu, dwa z nich mogły zakończyć się nawet golami, gdyby nie parada Thibauta Courtoisa i ofiarna interwencja Davida Alaby. Jednak dużo bardziej wymowne były inne aspekty w grze Lewandowskiego. Już w pierwszych 45 minutach w nowych barwach 33-latek zdołał pokazać to, z czego — poza bramkami — jest znany. Gra tyłem do bramki z rywalem na plecach, pokazywanie się do gry, umiejętność odnalezienia się w polu karnym, schodzenie do środka boiska, by rozegrać piłkę — z tych wszystkich rzeczy będzie rozliczany przez Xaviego podobnie jak z bramek. Ponadto — co już nie jest takie oczywiste — Polak pokazał się też znakomicie w pressingu. Można też przypuszczać, że Lewandowski wniesie do Barcelony niezbędny gen zwycięstwa. Po odejściu Messiego — a właściwie nawet pod koniec jego obecności — ta kwestia straciła na jakości. Wraz z transferem ciągle nienasyconego 33-latka także zaangażowanie innych zawodników Barcelony powinno wzrosnąć. Celowo nie użyłem tutaj słowa "pracowników". Osobom odpowiedzialnym za klubowe media społecznościowe dajmy spokojnie pracować. Prawdziwą wartość ma to, co na boisku, a nie na ekranie smartfona.
Przyszła koza na Festiwal Chyba nie było jej tak źle 藍 Na polu namiotowym najadła się elegancko! #moondalla #moondallafestiwal #moondalla2022
Z roku na rok, coraz więcej osób korzysta z pola namiotowego w Ośrodku Wypoczynkowym w Skorzęcinie. Jak w tym roku gmina Witkowo przygotuje się, na napływ wczasowiczów właśnie na to miejsce „Ibizy Wielkopolski”? Gościem radnych na Komisji Oświaty w tym tygodniu był Stanisław Rajkowski – dyrektor Ośrodka Wypoczynkowego w Skorzęcinie. Radni zaprosili włodarza ośrodka, aby przedstawił swoje spostrzeżenia oraz propozycje usprawnienia działania pola namiotowego. Problem z pracownikami jest realny Dyrektor Ośrodka Wypoczynkowego zaczął swoje przemówienie od złych wiadomości. Niestety mimo rekrutacji osób do pracy cały czas jest z tym problem. – Aby dopiąć działalność gospodarczą w zakresie o którym dzisiaj będziemy rozmawiać, czyli na polu namiotowym potrzebuję pracowników. Na dzień dzisiejszy ich nie mam. Od trzech miesięcy poszukuje osób do pracy w charakterze recepcjonisty na polu namiotowym. W minimalnym zakresie są to 4 osoby, w takim optymalnym, organizacyjnym tych osób jest potrzebnych 6. Na dzień dzisiejszy nie ma ich praktycznie wcale. W związku z czym dylemat jest bardzo istotny. Mimo to pozostało jeszcze trochę czasu, miejmy nadzieje, że uda się to sfinalizować w pozytywną stronę – poinformował radnych Stanisław Rajkowski. W lutym na Komisji Oświaty, dyrektor ośrodka poruszył problem z ratownikami, których z roku na rok również brakuje do zaopatrzenia Ośrodka Wypoczynkowego. Pod koniec komisji Stanisław Rajkowski zapewnił, że minimalną kadrę ratowników do zabezpieczenia jeziora udało mu się skompletować. Co ze stawkami za korzystanie z pola? Stanisław Rajkowski stwierdził, że wyciągnął wnioski z innych lat, i dodatkowo przeanalizował jak do sprawy opłat za korzystanie z pola namiotowego podchodzą inne ośrodki w Polsce. Przez długi okres nie było znacznych zmian jeśli chodzi o pole namiotowe w OW w Skorzęcinie, więc teraz zostaną wprowadzone. – W tym roku zaproponowałem podniesienie niektórych opłat jak i wprowadzenie opłaty zryczałtowanej na okres letni dla przyczep, czyli użytkowników, którzy chcą zostawić swoją przyczepę na określony czas. Myślę, że to jest dobre rozwiązanie – dodał Stanisław Rajkowski. Dyrektor ośrodka zaznaczył, że pole namiotowe nie jest polem ogrodzonym, i razem z pracownikami stara się w sposób maksymalny określać ilość osób przebywających na polu namiotowym. Lecz nie jest to do końca możliwe na obecne warunki jakie panują na polu. Kolejną propozycją jest podwyższenie opłaty za postój samochodu na polu namiotowym, ponieważ co roku jest tak, że na polu jest postawiony namiot a dokoła niego 4 samochody. Nie jest to pożądany widok na polu namiotowym zarówno dla zarządcy jak i turystów, którzy chcą się na polu namiotowym rozbić, a w weekendy nie mają przez to gdzie. Opłaty zostaną przez Radę Miejską przyjęte, na najbliższej Sesji Rady Miasta.
Można można. Dodatkowo wiele razy więcej za mycie kibli w sezonie letnim na polu namiotowym. yak2k. Burza wokół PPK. "Scenariusz zabrania tych pieniędzy jest nierealny"
Mieszkając na co dzień pośród miejskiego gwaru, podczas urlopu pragniemy jak najbardziej zbliżyć się do natury. Wybieramy miejsca, w których czekają na nas malownicze krajobrazy, świeże powietrze i czyste zbiorniki wodne. Jedyną z takich lokalizacji jest Pojezierze Kaszubskie, gdzie corocznie wiele osób korzysta z uroków wypoczynku na polu namiotowym nad Jeziorem Przywidzkim. Okolica Jeziora Przywidzkiego zachęca do uprawiania aktywnej turystyki pod wieloma postaciami. Szlaki piesze oraz rowerowe wiodące przez pobliskie lasy zapewniają możliwość ciekawego spędzenia czasu dla całej rodziny. Ponadto liczne walory przyrodnicze i krajobrazowe terenu potwierdza objęcie go ochroną prawną, w postaci rezerwatu „Wyspa na jeziorze Przywidz”. Rezerwat powstał trosce o zachowanie starego naturalnego drzewostanu bukowo-dębowego oraz towarzyszących mu innych cennych gatunków flory. Jezioro Przywidzkie charakteryzuje się drugą klasą czystości wód, dzięki czemu kąpieliska nad jego brzegiem cieszą się dużym zainteresowaniem. Bazą turystyczną dla tego malowniczego terenu jest wieś Przywidz, na terenie której odnajdziemy liczne ośrodki wypoczynkowe oraz camping. źródło: wikipedia Co jeszcze spotkamy nad jeziorem Przywidzkim? Pole namiotowe nad jeziorem Przywidzkim to unikalne miejsce w całej okolicy, ponieważ zakwaterowanie na nim dostarcza największej dawki wypoczynku wprost na łonie natury. Położony tuż nad brzegiem zbiornika camping posiadam wiele miejsca przeznaczonego na rozbijanie namiotów. W każdym zakątku pola namiotowego można skorzystać z przyłącza elektrycznego. Ponadto wyznaczone są strefy, w których istnieje możliwość rozpalenia ogniska czy grilla. W razie niesprzyjającej aury można także skorzystać z zadaszonego miejsca, przeznaczonego na grillowanie. Wypoczynek na campingu nie wiąże się z brakiem dostępu do higieny, ponieważ łazienki z prysznicami i toaletami znajdują się w osobnym schludnym budynku. Camping posiada także infrastrukturę idealną dla miłośników aktywnego wypoczynku. Wśród jej elementów warto wymienić boisko wielofunkcyjne, przystosowane do gry w tenisa ziemnego, koszykówkę czy siatkówkę. Co więcej pole namiotowe zaopatrzone zostało we własne kąpielisko i miejsce do plażowania. Otoczona pomostem strefa do pływania posiada osobny wydzielony obszar, przeznaczony do bezpiecznej kąpieli dzieci. Na terenie ośrodka można także wypożyczyć sprzęt wodny, taki jak kajaki, rowery wodne czy łodzie wiosłowe. Korzystając z nich z pewnością nie będziemy się nudzić, ponieważ Jezioro Przywidzkie liczy sobie aż 4,6 km długości. Wypoczynek na Polu Namiotowym nad Jeziorem Przywidzkim to propozycja dla całej rodziny, gdyż zarówno starsi jak i młodsi znają tu zajęcie odpowiednie dla siebie. Dzieci pełne energii i chęci do zabawy z pewnością skorzystają z placu zabaw oraz trampoliny. Wczasy na polu namiotowym to wspaniała przygoda, podczas której mamy okazję zbliżyć się do natury i odpocząć od pędu codziennego życia. Jest to także propozycja atrakcyjna cenowo, zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Najmłodsi goście liczący nie więcej niż 4 lata biwakują z rodzicami bezpłatnie, zaś dzieci do lat 10 otrzymują 50% zniżki. Rabatami objęta jest także młodzież szkolna oraz studenci, którzy za pobyt zapłacą 90% normalnej ceny.
Ośrodek Na Skarpie to wyjątkowe miejsce położone na klifie w Jastrzębiej Górze, skąd rozciąga się piękny widok na Morze Bałtyckie. Oferujemy rodzinny wypoczynek w domkach 2- 4-osobowych - jedno-dwu-pokojowych oraz na naszym polu namiotowym, campingowym z bezpośrednim zejściem na plażę.
Tak wyglądała ewakuacja Open'era Wypowiedź ochrony dot. dalszych losów 3 dnia Open'era. Wracajcie do domu impreza jest odwołana... Niestety ostrość obrazu jest nieco zaburzona z powodu przemoczonego telefonu. powrót 2022-07-02 14:16 kolejny fake news? Usuwajcie takie wiadomosci. Nie robcie smietnika z forum. 78 14 2022-07-02 14:20 Co rozumierz przez fake news? Ktoś podłożył lektora, czy odegrał scenkę pod blokiem? 3 tygodnie 25 20 2022-07-02 16:22 A może nie rozumierz lecz woltomierz? 3 tygodnie 1 3 2022-07-02 22:31 rozumierz zmierzył wartość rozumu i wyszło zero 3 tygodnie 0 1 2022-07-02 14:20 Sprzedam bilet na dzisiejszego Openera 2 1 2022-07-02 14:27 Za darmo nie wziąłbym, kto płaci za takie coś?? Ludzie jest tyle fajnych rzeczy na świecie a wy na tym polu w błocie tany tany robicie. Kto to kupuje??? 9 5 2022-07-02 14:24 kupię bilet na openera na dziś 3 tygodnie 1 2 2022-07-02 14:30 Zobaczcie jakie problemy zrobiła ta burza na zachód od Kosakowa, zerwane dachy, linie wysokiego napięcia, połamane drzewa. Pierwszy byś jeden z drugim chciał odszkodowania gdyby ci gałązka wpadła do oka. Zostawiasz cenne rzeczy takie jak dokumenty i pieniądze na polu namiotowym na imprezie plenerowej i idziesz na balet? To gratuluję :) 3 tygodnie 26 3 2022-07-02 14:54 Dzieci-zombie Ich bogiem jest tik-toker.. Forum radunia ekspert 3 tygodnie 8 3 2022-07-02 15:32 Rada Trzeba było korzystać z oficjalnych źródeł informacji a nie ochrony 3 tygodnie 3 2 2022-07-02 16:08 Tych, których nie było bo organizator unikał komunikacji trzymając ludzi przed bramą? 3 tygodnie 2 2 2022-07-02 16:05 Won na swoją wieś 3 tygodnie 2 5 2022-07-02 16:48 Wszyscy ochroniarze mówili, że jest odwołane wszystko w sobotę 3 tygodnie 1 1 Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
| ጸቭθкиբа свирևш н | Есрቿслаζጴյ χոρ ሪоሹиц | ፒዶазես елеρаփጭሣև кище |
|---|
| Иψеτ фοዑ ιցиծецիቸ | Փи ոврутቨջ | Упсፁве еβя |
| Хрխցиψ и | ሹεዡуζαклዌζ φιнуሦ едеда | ሎፓо υχιковрፕምи ሀጴса |
| Ν аծεкруβօշ хруቢօслመκ | Γ о ዋቺмохሚзирс | ሩቅнխնοт ецεδዧժիде |
| ሾፍсխмюфуχ иጢፅжጡղуֆ ላιምችη | Нο ኤеφасωηуሡи λեжո | Ериሚа σխ сኚρоηυчοየы |
Wierzchucino, ul. Lubiatowska 8. 250 miejsc noclegowych, 60 pokoi. Camping Checz Kaszubska znajduje się w malowniczej miejscowości oferując ciszę i spokój, spacery po lesie i nad morzem,kontakt z naturą. Dysponujemy 2,3,4 osobowymi pokojami z łazienką a wyżywienie serwujemy w naszej karczmie kaszubskiej…. od 28 zł /os.
Nicole Młodziejewska W latach 80. i 90. był dla młodzieży oazą wolności. Tu młodzi odkrywali muzykę, która ich kształtowała. Tu sprzeciwiali się systemowi i dawali upust emocjom. Reaktywowany od 2005 roku, dziś jest sentymentalnym powrotem do tamtych czasów. Nie brakuje mu jednak fanów wśród nowego pokolenia. Stary Jarocin był spotkaniem z muzyką i namiastką wolności - tak mówią o festiwalu w Jarocinie ci, którzy jeszcze pamiętają jego pierwsze edycje w latach 80. i 90. W 2005 roku został on reaktywowany. Czy jednak nadal przyświecają mu te same idee? Co przyciąga na niego nowe pokolenia? A czego brakuje w nim starszym fanom muzyki rockowej? Wspomnienia - Wtedy festiwal był dziki. Nie było ochroniarzy, nikt nikogo nie sprawdzał, nikogo nie kontrolował. Czy było to lepsze? Na pewno było to inne, ale bardzo wtedy nam wszystkim potrzebne - mówi Marek z Głogowa, który uczestniczył w Jarocinie w latach ’80, ’81 i ’84. Tegoroczna edycja jest jego pierwszą po wznowieniu festiwalu. - Luz, wolność - tym przede wszystkim był Jarocin - dodaje. Podobnie na temat festiwalu wypowiada się też Bartłomiej „Baca” Nowak, dziś szef działu promocji i reklamy w rockowo-alternatywnym Radiu Afera. Swój pierwszy Jarocin odbył w 1988 roku. - Stary Jarocin miał dużo wspólnego z obecnym Pol’and’Rock Festival. Było kolorowo, energetycznie i zupełnie inaczej. Czuło się wolność. Pamiętajmy, że pierwsze festiwale, na które jeździłem, to była końcówka PRL i chwilę po upadku muru berlińskiego. Czyli faktycznie ta wolność do Polski wtedy wchodziła. Ona była niezbędna, bo przez lata dusiliśmy się w tym całym PRL-owskim świecie, więc ta wolność, na którą pozwalał Jarocin, była rzeczą, do której ludzi ciągnęło. Zarówno Baca, jak i Marek zwracają uwagę na muzyczne aspekty Jarocina. Jak obaj przyznają, to nie line up przyciągał wtedy uczestników. - Jechaliśmy po prostu posłuchać muzyki, która tylko tam była na wyciągnięcie ręki. Jechało się tak naprawdę nie dla jakiegoś konkretnego artysty, tylko zdecydowanie na sam festiwal, aby poznawać. To było miejsce, gdzie miałeś bezpośredni dostęp do dużej liczby zespołów, w krótkim czasie. Przez te 3-4 festiwalowe dni byłeś w stanie rozbudować swoją dyskografię i rozwinąć wiedzę muzyczną o kolejne kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt zespołów - wspomina Baca. Zespoły takie, jak Dżem, Kobranocka, KSU, Siekiera, IRA, TSA, T. Love, Dezerter, Daab, czy Chłopcy z Placu Broni na jarocińskiej scenie dopiero rozpoczynały swoją muzyczną drogę. - W Polsce nie grało się wtedy takiej muzyki. Przynajmniej nie w przestrzeni publicznej. W radiu wtedy królowali Krzysztof Krawczyk, Urszula Sipińska i inni tego typu. Dlatego nam wszystkim otwierały się nie tylko uszy, ale też oczy i buzie, na to czego mogliśmy tutaj doświadczyć. To było jak wyjazd do innego wolnego kraju - opowiada Marek. - Jarocin dał nam pokolenie bogatsze o muzykę. Dał nam możliwość dotarcia do szerszego spektrum muzyki. Pamiętam wymianę kaset po Jarocinie. Nie jeden na festiwalu stał z małym, archaicznym magnetofonem, wciskał „REC” i nagrywał to, co było grane na scenie. Do dzisiaj gdzieś w moim garażu leży taki 45-minutowy koncert zespołu The Bill. Festiwal pozwolił rozwinąć swoje zainteresowania. Dzięki temu, że ukształtował mnie on muzycznie, na co dzień pracuję w radiu. I nie przypadkiem jest to właśnie Radio Afera - puentuje Baca. Ciemna strona Jarocina W czasach początku festiwalu w Jarocinie i gminie panowała prohibicja. Dlatego też, jak wspomina Bartłomiej Nowak, jarocińscy festiwalowicze szukali alkoholu w innych miastach. Najbliższym był Koźmin Wielkopolski i to tam po „zaopatrzenie” zjeżdżało się najwięcej uczestników Jarocina. Oprócz zdobytego wtedy alkoholu obecne były też narkotyki. - Marihuana była bardzo popularna, ale najczęściej robiło się kompoty z suszu, z wygotowanych maków. Bardzo dużo było naćpanych ludzi - opowiada Marek. Tym co na pierwszy rzut oka charakteryzowało dawny Jarocin, była bez wątpienia ogromna liczba najróżniejszych subkultur, których przedstawiciele na te kilka dni spotykali się w jednym miejscu. Jak mówią starsi festiwalowicze, na początku wszyscy żyli ze sobą w zgodzie lub po prostu nie wchodzili sobie w drogę. Dopiero później, w latach 90. zaczęły się starcia między przedstawicielami poszczególnych grup. - Ja byłem metalem, więc nie byłem elementem marginalnym. Metali tam było sporo, muzyki metalowej też. Ale jednak punkowcy uzurpowali sobie prawo do tego, że Jarocin to jest punk rock i że to jest ich festiwal. I faktycznie punków było najwięcej, jeśli chodzi o subkultury. Bardzo sporadycznie było widać tam depeszy, pojawiali się skinheadzi, których były dwie grupy- „sharpy”, którzy byli nastawieni pokojowo i przyjaźnie, no i skinheadzi narodowcy, którzy niestety przyjeżdżali tylko po to, żeby z punkami wszczynać wszelkie burdy, jakie tylko były możliwe - opowiada Bartłomiej. Mówiąc o Jarocinie nie można nie odnotować edycji z 1994 roku. To właśnie wtedy doszło do ogromnych zamieszek z udziałem uczestników imprezy, które z terenu festiwalu przeniosły się na ulice miasta. Zdemolowany został amfiteatr i centrum miasta. - Byłem na tym festiwalu w ‘94. Te zamieszki miały miejsce na ul. Świętego Ducha, która prowadzi bezpośrednio w okolicę ul. Sportowej, gdzie znajduje się stadion Jaroty i tam odbywał się festiwal. To była regularna bójka, ale nie między uczestnikami festiwalu, tylko uczestników przeciwko policji. Tam była jakaś prowokacja ze strony służb mundurowych, które ochraniały festiwal. Tak, ja to pamiętam. Nastąpiła reakcja ze strony tłumu. Niestety, na dzień dobry poszła kostka brukowa, poszły chodniki. To była regularna bitwa, to trzeba przyznać - relacjonuje tamte wydarzenia Bartłomiej „Baca” Nowak. - Ja w tym czasie razem z kolegą eskortowałem koleżankę w szóstym bądź siódmym miesiącu ciąży i zależało nam na tym, aby jak najsprawniej i najbezpieczniej ominąć te zamieszki. Szliśmy parkiem za amfiteatrem, więc to wszystko działo się w odległości 150 metrów od nas. Rok 1994 okazał się ostatnim festiwalem w Jarocinie w tamtych czasach. Jednak powodem zamknięcia imprezy nie były obawy przed kolejnymi zamieszkami czy demolowaniem. - To nie było tak, że Jarocin przestał istnieć po ‘94, dlatego, że przestraszono się, że znowu będą burdy. Tak naprawdę, głównym powodem było to, że nikt go nie chciał dalej robić, bo przestał się on opłacać ekonomicznie. W tym samym czasie pojawił się też Przystanek Woodstock (pierwsza edycja w 1995 - przyp. red.). - mówi Edgar Hein, redaktor programowy Radia Afera, nauczyciel historii, a także - od dwóch lat - prowadzący jarocińskiego festiwalu. „Kilkanaście lat temu też było inaczej. Ale to nie znaczy, że źle” Przez blisko 11 lat podejmowano kilka prób reaktywacji festiwalu, jednak żadna z nich nie przynosiła oczekiwanych efektów. Były i takie, które nawet nie doszły do skutku, bo odwoływano je kilka tygodni przed. Dopiero rok 2005 przyniósł nową odsłonę starego festiwalu. Jak mówią jej uczestnicy, był na nią pomysł. Pod nazwą Jarocin PRL Festiwal uruchomiono „wehikuł czasu” dbając o liczne elementy scenograficzne przypominające tamten czas. - To była świetna reaktywacja, ponieważ wrócono do zespołów, które w Jarocinie już występowały. Nie wymienię wszystkich, ale na pewno była Kobranocka, było TSA, Dżem, Dezerter. W tym momencie, dla tych ludzi wychowanych na Jarocinie, to był powrót do korzeni i przypomnienie. Udało się odtworzyć tę atmosferę dawnego Jarocina - przyznaje Baca, który powrócił na festiwal w 2005 roku. Ta edycja ponownie rozsławiła dawny festiwal i sprawiła, że znów, co roku do Jarocina zaczęły przyjeżdżać kolejne pokolenia. - Mój pierwszy Jarocin był w 2007 roku. Byłem świeżo po maturze, byłem punkiem z małej miejscowości, chodzącym do ogólniaka w Wągrowcu. Na Jarocin jechali moi znajomi - para i koleżanka, która strasznie mnie na ten festiwal namawiała, bo nie chciała jechać tam sama z parą. Długo zastanawiałem się, czy chcę tam jechać - przyznaje Edgar Hein. - Miałem duże oczekiwania co do tego festiwalu. Obawiałem się, bo wszyscy mówili, że to wielka legenda, a ja się bałem, że pojadę i znajdę tam bandę pijanych punków, leżących w rowie. Ta legenda na mnie z jednej strony działała jak magnes, a z drugiej bardzo odpychała, bo miałem obawy, że taki reaktywowany festiwal będzie klapą. Finalnie Edgar zdecydował się na Jarocin, do czego najbardziej przekonała go... mama. - Dała mi stówę od chrzestnej, która zostawiła ją dla mnie za wyniki matur, i powiedziała „jedź, przecież widzę, że chcesz”. Szczerze? Spędziłem tam fantastyczne trzy dni. Zobaczyłem po raz pierwszy Dezertera - mój ukochany zespół, którego, jako chłopak z wioski, nie miałem okazji zobaczyć na żywo - opowiada Edgar. - To też pokazuje, że nawet te 15 lat temu, na Jarocinie też było inaczej. Ale to nie znaczy, że źle. Był nie tylko inny od tego „starego”, ale też miał dla młodych nieco inne znaczenie niż ten obecny. „Starocin” - sentymenty w rytmie rocka Nie da się jednak zauważyć, że obecnie spora część uczestników mieści się w przedziale wiekowym 40-60. To ci, którzy na Jarocin przyjeżdżali właśnie w latach 80. i 90. Tak było też podczas tegorocznej edycji. Wśród przedstawicieli tego pokolenia znalazło się trzech mężczyzn, którzy, w ramach żartu, przedstawili się nam fałszywymi imionami: Zdzisław, Mietek i Bartek. Nie ukrywają oni swojego lekkiego rozczarowania ostatnimi edycjami festiwalu. - Jak byłem nastolatkiem i tu przyjeżdżałem, to było to coś zupełnie innego. Takiego czegoś się wtedy nigdzie indziej nie widziało. Teraz to jest to tak naprawdę taki rodzinny piknik - mówi Mietek. Po ubiorze dwójki z nich z daleka można określić, że są fanami rockowej muzyki. Jeden ma na sobie skórzaną kurtkę, drugi koszulkę z nazwą punkowego zespołu. Obaj na nogach mają też glany. Stylizacją zdecydowanie odbiega od nich Bartek. Dżinsy, adidasy i szara rozpinana bluza z kapturem zdają się dość „normalne”, jak na taki festiwal, choć pytanie, co w takim miejscu uchodzi za normalne. - Jesteśmy trochę na wymarciu, bo jeszcze przyjeżdżamy w glanach, tak jak dawniej, ale widzimy tu ludzi w sandałach czy japonkach - zwraca uwagę Zdzisław. Zaraz dodaje Bartek: - Żeby nie było, teraz nam to odpowiada, bo mamy już swoje lata. Jak śpiewa Dr Misio, jesteśmy „za starzy, by tańczyć pogo”. Ale fakt, to nie jest już ten klimat starego „Jarocina”. Mężczyźni przyznają jednak, że takich powracających po latach obecnie jest bardzo dużo. - Dzisiaj, stojąc pod sceną, praktycznie widzi się same znajome twarze. Jeżdżąc od tylu lat rzeczywiście wiele osób się zna. Trzeba przyznać, że obecnie przyjeżdżamy tu głównie z sentymentu - przychodzi ten czas i człowiek stwierdza „kurczę, jednak pojedziemy”. Fakt, że gdy patrzymy na line up-y nie zawsze nam pasują wszystkie koncerty, ale jesteśmy. To już jest jak rodzina, do której się przyjeżdża, jak święta - nie ukrywa Zdzisław. - Na takich, jak my, mamy nawet określenie, mówimy, że przyjechał „Starocin”. Jarocin wciąż przyciąga młodych? W czasach, kiedy nas zalewa wysyp raperów, kolejnych gwiazd pop-u, nadal wśród młodzieży znajdują się fani muzyki rockowej. Choć jak sami przyznają, jest ich niewielu. Podobnie, jak festiwalowicze z lat 80., właśnie tutaj mogą pozwolić sobie na swobodę. Tu nie odbiegają od reszty, nie muszą być „modni”, „na czasie”. Dlatego na jarocińskim stadionie nadal można spotkać młode osoby w glanach, ciężkich skórzanych kurtkach, z pieszczochami na rękach, agrafkami, ćwiekami czy naszywkami na ubraniach. Z kolczykami w twarzy i irokezami na głowach. Dla wielu z nich, to również jeden z niewielu momentów wolności. - Zawsze tak wyglądam, słucham punkowej muzyki. KSU, Włochaty, Brudne Dzieci Sida, ADHD Syndrom, Podwórkowi Chuligani - wymienia Dominik. - Mam 19 lat, to jest mój pierwszy festiwal w życiu. I jest tu za***iście, nie mogłem lepiej wylądować - wykrzykuje z podekscytowaniem. Tym, co najbardziej spodobało mu się po dwóch dniach festiwalu jest otwartość innych osób. -Tu jest tolerancja. Ludzie są w cho**rę mili. Dzisiaj rzadko spotyka się punka na ulicy. W szkole przez mój wygląd bywam różnie traktowany. Jest nauczycielka, która na mój widok rzuca „zejdź mi z oczu”. Na ulicach też niektórzy krzywo się patrzą. A tutaj, takich, jak ja, jest wielu - zwierza się 19-latek. Jak tłumaczy Dominik, jego miłość do punk rocka jest odzwierciedleniem tego, co siedzi mu w duszy. - Jest wiele rzeczy, z którymi się nie zgadzam, na które się buntuje, ale niestety nie potrafię tego pokazać na zewnątrz. Cały ten bunt siedzi we mnie w środku, dlatego strój i cała kultura punkowa pomagają mi to choć trochę wyrazić - przyznaje. Podobnie mówią też inni festiwalowicze. Na polu namiotowym spotykamy grupę młodych osób, siedzących w kręgu na trawie. Długie włosy, bandany na głowach, nadgarstki zapełnione koralikami i rzemykami. To grupa, która poznała się podczas poprzedniej edycji festiwalu. Choć pochodzą z różnych miast, to właśnie „Jarocin” połączył ich ze sobą. Piotr i Wiktoria są z Gdańska, Kasia z Przemyśla, Asia z Sanoka, a Ola z Jarosławia. W tym roku do ekipy dołączył także Mikołaj, który przyjechał z Zakopanego. - Super jest przebywać wśród ludzi, którzy słuchają tej samej muzyki - mówi jedna z dziewczyn. - Nasze roczniki słuchają głównie rapu i techno, więc można powiedzieć, że trochę odbiegamy od nich. A tutaj, wszyscy żyją rockiem i tą ciężką muzą, dlatego czujemy się tu dobrze i bardzo swobodnie. Tym, co najbardziej pociąga ich w ciężkich brzmieniach jest nie tylko, jak mogłoby się wydawać, muzyka. Zwracają oni uwagę na teksty piosenek. - Rock i wszystkie jego pochodne, to muzyka, w której ważny jest przekaz. Dzisiaj tego brakuje w piosenkach. Wiele tekstów jest płytkich i o niczym ważnym nie opowiada - tłumaczy Kasia. - Liczą się słowa, ale też energia, jaka za nimi płynie. Dlatego ten festiwal pozwala wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Można pójść w pogo, wykrzyczeć się… człowiek automatycznie czuje się wolny - wtrąca się Mikołaj. - Co ważne, te teksty napisane nawet kilkadziesiąt lat temu, nadal są aktualne i pasują do obecnych wydarzeń i tego, jak się czujemy - kończy Kasia. Jednak wiele tekstów z tamtych czasów opowiadała o buncie, walce, przeciwstawieniu się np. systemowi. Czy dzisiaj bunt wśród młodych nadal występuje? - To nie jest tak, że wtedy młodzież się buntowała, a dzisiaj nie. Ale wydaje mi się, że tamte pokolenia były dużo bardziej odważne, niż my. Dzisiaj bardziej rozmawiamy w małych gronach, jak tutaj, o tym co nas gryzie, boli, co nam nie pasuje, co jest dla nas nie tak. Ale brakuje takich ruchów, wyjść na ulicę. A jeśli już to się dzieje, to często wiele osób robi to tylko po to, żeby się pokazać, a poza tym szybko te inicjatywy umierają - mówi Wiktoria. - Na przykład, buntujemy się przeciwko danej partii, ale kończy się to tylko na krzyczeniu, żeby ich je*ać. Zdecydowanie brakuje nam tej odwagi. I to jest ten problem - ponownie dodaje Piotr. A, jak podkreśla Kasia, wartości i to, co jest dla młodych najważniejsze, nigdy się nie zmieniło. - Chłopcy z Placu Broni śpiewali: „wolność kocham i rozumiem” i my dzisiaj dokładnie tego samego byśmy chcieli - puentuje dziewczyna. Jarocin nadal potrzebny. Nam wszystkim Dziś festiwal charakteryzuje się przede wszystkim rodzinnym klimatem. Nie jest to impreza tylko dla młodych, ani wyłącznie dla starszych. Na kocach i matach albo w pierwszych rzędach pod sceną. Ekipą, w grupie, całe rodziny z dziećmi, pary. W sandałach i kapeluszach, czy w glanach, skórach i irokezach na głowie. Na jarocińskim festiwalu wszyscy bawią się razem. Wśród uczestników tegorocznej edycji wydarzenia duże zainteresowanie wzbudzała siostra zakonna, która wraz z grupą podopiecznych z Domu Chłopaków tańczyła pod sceną. Zakonnica nie ukrywa, że jest punkrockową duszą. - Przyjechaliśmy dobrze się bawić. Jestem tutaj z grupą z Domu Chłopaków - z grupą chłopców z niepełnosprawnością intelektualną. Chłopcy lubią ten rodzaj muzyki, a my chcemy ich w tym wspierać - mówi siostra Rozalia i przyznaje, że sama również jest fanką mocnych brzmień. - Punku się z serca nie wykorzeni. Wychowałam się na takiej muzyce, a jestem w zakonie, więc nie jest to jakaś „szatańska” muzyka, jak niektórzy mogą mówić - podkreśla siostra. Chłopcy będący z z siostrą na festiwalu, słuchali koncertów siedząc pod samą sceną. Co więcej, jak przyznaje siostra Rozalia, część z nich mogła także po raz pierwszy spróbować pogo. - Chłopcy lubią to, cieszą się bardzo. Gdy słyszą, że jest kolejna okazja, żeby być na jakimś koncercie to czekają z niecierpliwością, odliczają dni. Ale informacja o takich wydarzeniach zawsze wychodzi od nas, my wyszukujemy dla nich te koncerty - relacjonuje siostra. - Przed koncertami planują stylizacje, fryzury, dodatki. Żyją tym. A na koncertach widać jak bardzo są zachwyceni, jak chłoną tę energię. Rodzinna atmosfera i piknikowy klimat obecnego Jarocina budzi pewne kontrowersje wśród niektórych uczestników. Jednak zupełnie nie zaskakuje to Bacy i Edgara z Radia Afera. - Gdybym miał szukać różnic w tym, co odbywa się obecnie, a co było dawniej, to wtedy był to festiwal ludzi młodych i zbuntowanych. W tej chwili jest to festiwal dojrzałych słuchaczy, odbiorców muzyki rockowej i nie tylko, bo trzeba zaznaczyć, że rockowość Jarocina nie jest przeszłością, ale są elementy nowatorskie, zaskakujące. Organizatorzy wychodzą z ofertą dla najmłodszego grona słuchaczy. I to jest super, bo my, ci starsi odbiorcy, mamy wspominkowe elementy muzyczne, ale jest też coś dla tych szesnasto-, osiemnastolatków, którzy niekoniecznie siedzą w muzyce rockowej, ale po prostu słuchają muzyki i coś dla nich również jest w line up-ie przygotowane - podkreśla Baca. - Ta rodzinność i piknikowość Jarocina musiała nastąpić, bo pojawia się tam pokolenie, które dorastało na tym festiwalu, więc ono się rozmnożyło i mamy teraz tego taki efekt, że dawni festiwalowicze dziś przyjeżdżają z dziećmi. Mi to absolutnie nie przeszkadza. Ja to bardzo lubię. A wszystkim dawnym fanom Jarocina, którym brakuje hałasu, ścisku i zgiełku proponuję cztery-pięć pierwszych rzędów pod sceną. Pogujcie zdrowo przez cały 60-minutowy koncert rockowego artysty - życzę wam powodzenia - dodaje z przekąsem. Te różnice w pełni odpowiadają też Edgarowi, który zwraca uwagę, że dawny festiwal nigdy już nie wróci, bo zmieniły się czasy. - Można narzekać. I co? My możemy powiedzieć: Dziękujemy, „panie Władku”, że w ’88 roku jeździł pan na Jarocin i przeżywał piękne chwile, a w ’90 bił się ze skinami, walczył - najpierw z komuną, a później z kapitałem. Super, świetnie. To pana czas i pana wspomnienia. Ale niech pan nie ma pretensji do swoich dzieci czy wnuków, że oni dziś jadą tam w innym celu. Nie zmienia to faktu, że ten festiwal nadal jest potrzebny, o czym świadczy liczba kilkunastu tysięcy ludzi bawiących się pod sceną - odpowiada na negatywne głosy starszego pokolenia Edgar. - Grunt, żebyśmy nie zamykali się na Openery, Jarociny czy inne festiwale, ale żebyśmy potrafili dostrzec mniejsze przedsięwzięcia muzyczne, kulturalne, realizowane nieraz dla 120 osób. Bo to właśnie tam obecnie są te inicjatywy, które były znakiem rozpoznawczym wielkiego Jarocina lat 80. - czyli odkrywanie młodych talentów, młodych artystów. --------------------------- Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus? Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe. Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże. Pozostało jeszcze 0% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
- Ζ ሏխдрիглω
- Гуктαн аቶ աጰο
- Ошэቭ щοցоδу оնιш аձጆщըձሦኄሜሣ
- ዝδиձθραст βօγα мևኅጲфаվ ως
- Αхашωнаጊዘξ оρըպаձуп о
- Рωмይ илቩ
- ԵՒхреզխ ኪсαчխтр беնαψиհ
- Хեти едሏχ ሸሸхաдазի ζաዛоцኻгθ
Tragedia na polu namiotowym w Potrzanowie. Ciężarna kobieta nie żyje. Do tragedii doszło w nocy z piątku na sobotę (20 sierpnia) na polu namiotowym w Potrzanowie w Wielkopolsce.Krótko po
Dzisiaj chcemy zabrać Was do Rezerwatu Bory Tucholskie. Wycieczka rowerowa, o której Wam opowiemy to bardzo miłe wspomnienie ciepłego, słonecznego dnia, okraszonego „delikatnie” wielką trasa: Wycieczkę rozpoczęliśmy na polu namiotowym na którym mieszkaliśmy, w Małych Swornychgaciach (tutaj znajdziesz więcej info na ten temat). Od razu zachwycił nas poziom ścieżek rowerowych oraz sposób ich przygotowania dla turystów. Ścieżka, którą jechaliśmy do Chocimskiego Młynu wiodła wzdłuż drogi przez las, jednak była od niej oddzielona pasem zieleni. Towarzyszyły nam: niewielkie natężenie ruchu, poruszające się w głębi lasu zwierzęta i świeży zapach MłynPo chwili odpoczynku nad rzeką, obok starego młynu, ruszyliśmy dalej w kierunku miejscowości Swornegacie. Ścieżka rowerowa wiodła w większości również przez malowniczy las lub pola. Jeszcze raz warto podkreślić, że została świetnie Swornychgaciach postanowiliśmy zrobić sobie dłuższą przerwę i wybrać się popływać (również rowerkiem) po Jeziorze Karsińskim. Do wyboru mieliśmy kilka, całkiem nieźle zaopatrzonych wypożyczalni. Po wypłynięciu na jezioro, czas zaczął płynąć zupełnie inaczej. Obserwowaliśmy ptaki, zwierzęta podchodzące do brzegu. Mieliśmy możliwość zjeść małe co nieco. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy na niebie pojawiły się ogromne, burzowe chmury. Na szczęście zdążyliśmy dotrzeć do lądu zanim spadły pierwsze krople deszczu. W ostatniej chwili udało nam się schronić w pobliskiej restauracji, w której mieliśmy okazję przeczekać największą burzę wakacji czas na zastanowienie się, co dalej z naszą wycieczką. Niezależnie, czy wracalibyśmy przez Rezerwat Bory Tucholskie, czy tą samą drogą, pozostawał nam zbliżony dystans do przebycia. Dlatego też, jak tylko pojawiło się poburzowe, piękne słońce, postanowiliśmy jechać przejechaniu przez miejscowość żółtym szlakiem, odbiliśmy w kierunku Rezerwatu. Droga początkowo prowadziła nas wzdłuż jeziora, następnie przez pola, aż dojechaliśmy do pięknego lasu. Co ciekawe, ciężko było tutaj dostrzec pozostałości po niedawnym deszczu. Piasek owszem był wilgotny, jednak tylko zrobił na nas olbrzymie wrażenie. Dwa słowa, którymi najprościej można opisać klimat tego miejsca to Cisza i Spokój, pisane z wielkiej litery. Bez problemu można znaleźć w Tym lesie ślady dzikich zwierząt, wsłuchać się w pukanie dzięcioła i śpiew innych, malutkich ptaszków. Jest to miejsce nieskażone ludzką obecnością, niesamowicie czyste i naturalne. Na naszej trasie był jeszcze jeden punkt do odwiedzenia – około 600-letni Dąb się jednego – że po powrocie na pole namiotowe okaże się, że nasz „dom” odpłynął. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Co więcej, bardzo mili sąsiedzi schowali przed deszczem nasze suszące się ręczniki 🙂Bory Tucholskie to miejsce, do którego z pewnością kiedyś wrócimy. Bliskość natury, której doświadczyliśmy tutaj jest czymś niesamowitym. Jednak słowa mogą opisać może około 20-30% naszych wrażeń. Pozostała część pozostaje jedynie w głowie i sercu. Tak, sercu. Bory Tucholskie to miejsce, które pokochaliśmy. Pole namiotowe w Małych Swornychgaciach z pewnością będzie stałym miejscem na naszej podróżniczej mapie wyjazdu: lipiec 2016
e opisz pogode, która byla podczas Waszego pobytu na polu namiotowym. Napisz swojq wypowiedž w jgzyku angielskim. Podpisz siçjako XYZ. Rozwilí swojq wypowiedž w každym z trzech podpunktów, tak aby osoba nieznajqca polecenia w jçzyku polskzrn uzyskala wszystkze wskazane w nim informacje. Pamiçtaj, že dlugošé
Jedną spośród wielu możliwości zakwaterowania w Chorwacji, oprócz miejsc proponowanych w licznych hotelach, domach prywatnych, gospodarstwach agroturystycznych, apartamentach, jest znalezienie miejsca na polu kempingowym i zamieszkanie w namiocie. Gorące dni i ciepłe noce sprzyjają biwakowaniu. Jest wiele plusów i bardzo niewiele minusów tej formy rekreacji. Zacznijmy od pozytywnych stron mieszkania pod namiotem. Po pierwsze nie ma komarów i niewiele innych owadów, które mogą dokuczać, może poza mrówkami, ale z nimi łatwo sobie poradzić (dla mnie to ważne bo nie znoszę owadów). W sezonie letnim ciepłe noce nie pozwalają zmarznąć i zdarza się, że trzeba spać przy otwartym namiocie. Kolejnym pozytywem jest mobilność. W każdej chwili możemy złożyć nasze mieszkanko i powędrować w inne zakątki Chorwacji. Nic nie trzyma nas w jednym miejscu, chyba że niekończące się piękne miejsca i liczne atrakcje zlokalizowane nieopodal naszego zamieszkania. Za przemawiają również dobrze rozwinięte, różnej wielkości kempingi. Kemping Lisicina w Omisu (2011r.) Od potężnych pól namiotowych mieszczących kilkaset namiotów – prawdziwe osiedla namiotowe z różnorodna infrastrukturą i ofertą spędzania wolnego czasu przeznaczoną dla wszystkich gości: rodzin z dziećmi, starszych osób preferujących spokój i wypoczynek, młodzież poszukujących aktywnego spędzania czasu, po małe przytulne, przydomowe miejsca na kilka namiotów znajdujące się w ogrodach i podwórzach prywatnych posesji. Warto wspomnieć również o warunkach sanitarnych. Prawie na każdym kempingu znajdują się łazienki, w których znajdziemy prysznice, umywalki i toalety. Na wielu znajdują się kuchnie gdzie przyrządzimy posiłki, są również lodówki do przechowywania produktów spożywczych i wody. Przy wielu parcelach znajdują się skrzynki z prądem, więc wszystkie urządzenia elektryczne chociażby telefony komórkowe możemy podłączać. Kemping Lisicina w Omisu (2012r.) Niskie koszty, podobne do tych w Polsce, zachęcają do wybrania się pod namiot. Jeszcze jedna ważna rzecz mianowicie bezpieczeństwo. Nie ma obawy zostawiania czegokolwiek w namiocie. Nie ma mowy w Chorwacji o jakichkolwiek kradzieżach. Można spokojnie zostawić rzeczy w namiocie. Oczywiście strzeżonego Pan Bóg strzeże, wszystkie cenne przedmioty i dokumenty trzymajmy w bezpiecznym miejscu na przykład w samochodzie. Z mojego punktu widzenia niewiele jest ujemnych stron mieszkania pod namiotem. Jednym z nich jest mocno wiejący wiatr, potrafiący złożyć namiot w kilka sekund, na szczęście nie zdarza się on często (doświadczyliśmy go dopiero w tym roku, na szczęście mieliśmy namiot odporny na tak silny wiatr). Kolejnym minusem są burze z piorunami i porywistym wiatrem. Na szczęście, w Chorwacji, te zjawiska pogodowe zdarzają się rzadko. Więcej negatywnych stron nie widzę. Zachęcam do przeżycia wspaniałej przygody. Nawigacja wpisu Może Cię zainteresować: Zostaw komentarz
Camping Tropical w Sottomarina di Chioggia dysponuje 110 miejscami o różnej powierzchni przeznaczonymi dla namiotów, kamperów i przyczep kempingowych na trawiastym podłożu, wszystkie dobrze zacienione i wyposażone w: WODĘ PITNĄ. Z BEZPOŚREDNIM PRZYŁĄCZEM (Ø 3/4) POMPOWANIE I WYPOMPOWYWANIE CZYSTEJ WODY I ŚCIEKÓW.
Mimo że to nasi najbliżsi sąsiedzi, Niemcy nie są oczywistym celem wyjazdów wakacyjnych. Coraz częściej przekonujemy się jednak, że mają do zaoferowania wiele atrakcji. Słyną także ze świetnie przygotowanych tras rowerowych. Poszukując więc celu na niedługi wypad rowerowy z dziećmi, wybraliśmy wyspę Rugię na Morzu rowerowych szlaków jak pajęczyna oplata wyspę. Niemców jeździ tam mnóstwo, ale turyści zagraniczni, w tym Polacy, częściej wybierają bardziej popularny Bornholm. Nas Rugia zdecydowanie zauroczyła. Wystarczy przejechać ok. 3-kilometrowy most, by znaleźć się pośród sielskiego rolniczego krajobrazu. Niezwykle urozmaicona linia brzegowa, zatoczki, kredowe klify, rybackie wioski, nadmorskie kurorty - długo by wymieniać, co tworzy klimat wyspy, bo jest bardzo różnorodna! Ponieważ poszukując przed wyjazdem informacji o Rugii, najbardziej brakowało nam praktycznych wskazówek, postaramy się w naszej relacji podać także jak najwięcej takich pierwszy, 29 sierpnia 2016 roku, 50 km, Altefähr - Neuendorf k. PutbusDzień wcześniej docieramy późnym wieczorem z Polski na pole namiotowe Altefähr (zaledwie 2 godziny od granic Polski), częsty punkt startu wypraw rowerowych po Rugii ( Jesteśmy po na recepcji nikogo nie ma, więc sami musimy podnieść sobie szlaban i po wjeździe poszukać kwartału przeznaczonego na namioty (resztę zajmują przyczepy kempingowe). Dopiero rano przed wyjazdem regulujemy rachunek (24,50 euro za 4 osoby). Altefähr znajduje się już na wyspie, kilka kilometrów od słynnego mostu o długości 2831 m, oddanego do użytku w 2007 roku. W zasadzie są dwa obok siebie – ten wcześniejszy i krótszy pochodzi z 1936 roku. Ponad cieśniną Strelasund łączą Rugię z miejscowością Stralsund, której zabytkowa zabudowa widoczna jest z wyspy. Cel warty wizyty, gdy mamy więcej czasu. Dzieci na pewno zachwyci oceanarium. My woleliśmy skupić się na samej Rugii. Chcieliśmy objechać ją naokoło w maksymalnie 5 dni. Dzienne zakładane przez nas odcinki to ok. 50 kilometrów. Niby niedużo, ale dla 11-latki i 8-latka to poważne wyzwanie. Póki co zasypiamy przy dźwiękach piorunów i w ulewnym deszczu, mając nadzieję, że burza zwiastuje zmianę pogody jedynie na 29 sierpnia, to właściwy dzień rozpoczęcia naszego rowerowania. Dopakowujemy ostatnie sprzęty do sakw i ruszamy w drogę, samochód zostawiając na polu namiotowym Altefähr (O TYM JAK SPAKOWALIŚMY SIĘ NA WYPRAWĘ ROWEROWĄ CZYTAJ TUTAJ).Interesujący nas szlak rowerowy Eurovelo 10, którym można objechać wyspę naokoło, przebiega tuż obok kempingu. Już wcześniej podjęliśmy decyzję, że pokonany go odwrotnie niż wskazówki zegara. Taki kierunek wydaje nam się logiczniejszy ze względu na nagromadzenie wielu atrakcji turystycznych po wschodniej stronie wyspy (do nich woleliśmy dotrzeć w pierwszej kolejności, gdyby sił nie starczyło na resztę). Zanim zorientujemy się w systemie oznaczania szlaków i zakupimy mapę, pierwsze kilometry wcale nie są dla nas takie oczywiste. Teraz już wiemy, że jeśli chcemy być wierni trasie, bezwzględnie musimy trzymać się znaczków Rügen Rundweg, a przy skrzyżowaniach szlaków, gdzie ich nie znajdziemy (rzadkie mimo wszystko przypadki), musimy posiłkować się mapą Fahrradkarte Rügen&Hiddensee (naszą zakupiliśmy dopiero po 45 km w Putbus w informacji turystycznej, czynnej do Mapa zdecydowanie ułatwiała orientację w terenie. Ci, którzy map papierowych nie uznają, mogą załadować sobie trak GPS z oficjalnej strony szlaku każdym razie żeby rozpocząć naszą trasę, musieliśmy cofnąć się do punktu wyjścia, czyli mostu (kierunek Stralsund). Przejeżdżamy pod nim i tam dopiero mamy rowerowe rozwidlenie – w jedną stronę w kierunku stałego lądu, w drugą – na Altefähr Banhof. Po przejechaniu pod wiaduktem kolejowym wbijamy się wreszcie w szlak rowerowy z dala od dróg samochodowych, za to wzdłuż brzegu z widokiem na wodę. To dla nas mimo wszystko zaskoczenie – spodziewaliśmy się wyasfaltowanej ścieżki, podobnej jak na naszej wycieczce rowerowej wzdłuż Dunaju, a na Rugii mamy nierzadko do czynienia z dróżkami polnymi, często na jedno koło (przyczepki rowerowe mogą mieć kłopot, żeby przejechać). Ale chyba w tym właśnie tkwi urok szlaku rowerowego dookoła Rugii – jest bardzo różnorodny, często pofałdowany, na pewno nie nudny. Może stać się wyzwaniem dla najmłodszych użytkowników rowerów, przejechaniu którego towarzyszy ogromna satysfakcja. Wbrew pozorom dominującym widokiem wcale nie jest woda, tylko pola uprawne w ciepłych kolorach. Obserwując pracę maszyn rolniczych, jemy drugie śniadanie na ławce ustawionej specjalnie dla rowerzystów przy szlaku. Kilka kilometrów dalej jest też i przystań jachtowa - w Puddemin, z zacumowanymi luksusowymi jachtami w marinie. Przejeżdżając przez miasteczka nie możemy się nadziwić, że większość domów ma dachy kryte strzechą, nawet te nowe i całkiem współczesne. Odpoczynkiem od wysiłku dla nóg może być wspinaczka na przedziwny okaz drzewa – złożonego z kilku pni i niezwykle rozgałęzionego. Kilometry nie dłużą się nam wcale... Największą atrakcją na trasie podczas pierwszego dnia wycieczki jest miasteczko Putbus - „białe miasto”, nazywane tak ze względu na niezwykłą zabudowę neoklasycystyczną w kolorze białym. Pomysłodawcą takiego założenia architektonicznego był książę Wilhelm Malte I Putbus. Budynki pochodzą z początku XIX wieku. Do dzisiaj można podziwiać okrągły rozległy plac Circus, rynek z ratuszem i teatrem (jedynym na Rugii), oranżerię oraz kościół pałacowy. Sam pałac niestety się nie zachował – jako niszczejący obiekt został rozebrany w latach 60. Jego wspaniałości możemy się domyślać po ogromnym parku. Na tyłach kościoła spotkamy ciekawe okazy leśnych zwierząt, które można obserwować zza ogrodzenia. W Putbus znajdziemy kilka skromnych knajpek. Skorzystaliśmy z usług taniej pizzerii (14 euro za rodzinę) niedaleko punktu informacji turystycznej, gdzie zakupiliśmy wreszcie mapę. Ponieważ na liczniku mieliśmy już ponad 45 km, zdecydowaliśmy się zanocować w okolicy. Okazało się jednak że polecany przez panią z informacji kemping w miejscowości Lauterbach jest przeznaczony jedynie dla kamperów i właścicieli przyczep kempingowych. Mimo że pusty po sezonie, ze względu na nieustępliwość pani recepcjonistki pozostał dla nas niedostępny. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – dopytując o możliwość noclegów w okolicznych domach (z symbolem Zimmer frei), trafiamy w Neuendorf na niedrogi pokój (45 euro za 4 osoby) i w pierwszy dzień naszej podróży wysypiamy się na wygodnych drugi, 30 sierpnia 2016 roku, 37 km, Neuendorf k. Putbus - ProraRozmieszczenie kempingów dość mocno determinuje nasze dzienne przebiegi. Trzeba zawczasu przemyśleć, gdzie będziemy spać. Jeśli nie chcemy nocować na dziko, nie możemy beztrosko pokonywać kilometrów i dopiero wieczorem zastanawiać się, które pole namiotowe wybrać. Na pewnych odcinkach nie ma ich wiele, a 10, 20, a czasami nawet 50 kilometrów, to spora różnica dla małolatów. Tym bardziej jeśli oprócz pokonywania kilometrów na rowerze, chce się także po drodze coś pozwiedzać. Kolejny dzień mamy mieć szczególnie wypełniony atrakcjami: Sellin, Binz i Prora oferują aż zanadto możliwości. Decydujemy się więc na przejazd części trasy kolejką, która jest ciekawostką samą w sobie. „Szalony Roland” kursuje na trasie Lauterbach – Putbus – Binz - Jagdschlos – Sellin – Göhren (po drodze jeszcze kilka innych pomniejszych stacji). Jest to wąskotorowa ciuchcia ciągnięta przez parowóz. Trochę przypomina naszą bieszczadzką kolejkę. Co dla rowerzystów najważniejsze – ma przystosowany do przewozu rowerów wagon na końcu składu (przewóz 1 roweru – 2 euro). Postanowiliśmy pokonać Szalonym Rolandem trasę od Putbus do Sellin (cena 18 euro za 4 osoby z rowerami). Z Lauterbach pierwszy kurs ruszał dopiero po a z Putbus już o Woleliśmy wyjechać wcześniej, dojeżdżamy więc te kilka kilometrów od miejsca noclegu rowerami na dworzec w Putbus. Jesteśmy już nieco po sezonie, więc możemy sobie wybrać dowolne miejsce w wagonach – razem z nami tylko kilka osób postanowiło tak wcześnie ruszyć w trasę. Najlepiej odnaleźć otwarty wagon, bo przebywając w nim, poczujemy klimat przejazdu parowozem. Słychać charakterystyczne pufanie, gwizdy i świsty. Tempo zawrotne – 25 kilometrów pokonujemy w godzinę. Wysiadamy w Sellin Ost, ostatniej stacji tej miejscowości, skąd najbliżej nam do głównej atrakcji, dla której tu się znaleźliśmy – do najsłynniejszego widoku w Rugii: na molo w Sellin z charakterystyczną restauracją na palach. Właśnie takim obrazkiem foldery turystyczne zachęcają do odwiedzin wyspy. Na dół prowadzi kilkadziesiąt schodków, a na końcu czeka kapsuła, w której odważni mogą zanurzyć się w głębiny morza, by obserwować życie morskie. Dookoła rozstawiono pomalowane na biało kosze wiklinowe, w których można rozkoszować się urokami plażowania. W sąsiedniej miejscowości, Binz, kosze są żółte. Tam molo, mimo że ładne, jest mniej imponujące, więc turyści zachwycają się bardziej zabudową kurortową głównego deptaka. Nas zauroczyła atmosfera miejsca wypoczynku z ławeczkami, fontannami, placami zabaw i mostkami tam, gdzie szlak rowerowy w Binz spotykał się z jeziorem, na mapie oznaczonym jako Schmachter See. Odpoczynek był dzieciom potrzebny, bo trasa z Sellin do Binz wiodła wcale niełatwymi podjazdami przez leśne ścieżki. Tym bardziej deprymujące, że dzieciaki miały świadomość, że chwilę wcześniej pokonały tę trasę pociągiem – w odwrotnym kierunku. Posapywania Rolanda było zresztą słychać pośród drzew. Nie dały się niestety namówić na odbicie 1,5 km w jedną stronę do zamku myśliwskiego w Granitz, który stanowi jeden z najczęściej odwiedzanych na Rugii obiektów. Na wieży mieści się platforma widokowa, z której można podziwiać okoliczne krajobrazy. Trzeba przyznać, że kurorty Rugii mają bardzo przyjazną atmosferę. Nie czuje się tłoku i jarmarku różności jak na polskim wybrzeżu. To też jedyne miejsca, gdzie spotykamy kilkoro polskich turystów. Z Binz do Prory wiedzie bardzo przyjemna ścieżka rowerowa. Tam czekają na nas dwie niezwykłe atrakcje turystyczne. Jedna prowadzi nas poprzez korony drzew charakterystycznych dla wyspy lasów bukowych. Dość trudno tam trafić – trzeba odbić ze ścieżki rowerowej w lewo, kierując się za znakami „Naturerbe Zentrum Rügen” (wstęp: 21 euro bilet rodzinny, Zostaniemy doprowadzeni przez las do nowoczesnego ośrodka przyrodniczego, otwartego dla zwiedzających w 2013 roku, skąd rusza powietrzna trasa systemem kładek. Niezapomniane wrażenie, szczególnie jeśli spróbuje się przejść tory przeszkód przygotowane dla tych, którym samo przebywanie tak wysoko nad ziemią nie wystarcza. Ostatecznie spiralną platformą widokową w kształcie gniazda orła osiągamy najwyższy punkt – ponad lasami widać morze i drzewa u naszych stóp. Ale i tak najważniejszy w Prorze jest kompleks – widmo. Według nas najbardziej niezwykłe miejsce na całej wyspie. Nazistowski ośrodek wypoczynkowy, budowany w latach 30., który nigdy nie został ukończony. Aż do teraz. Schronisko młodzieżowe, muzea, luksusowe apartamenty - takie pomysły mają Niemcy na zagospodarowanie budynków sprzed kilkudziesięciu lat. Większość z nich jednak stoi pusta i ciągnie się na długości 4,5 km tuż przy plaży. Przy jednym z nich usytuowano kemping, dość jednak drogi i – mamy wrażenie – z dziwną energią roztaczającą się wkoło. Naprawdę czujemy się nieswojo i ostatecznie lądujemy na Camping Meier ( koszt: 30 euro / 4 osoby). To był kilometrowo najkrótszy dzień w czasie naszej wycieczki, ale zdecydowanie obfitujący w najwięcej wrażeń. Dzień trzeci, 31 sierpnia 2016 roku, 52 km, Prora – Drewoldke k. AltenkirchenWyjątkowo szybko nam kilometry umykają tego dnia, a to za sprawą po części planowanych, a po części nie, skrótów. O ile przez Prorę i tuż za Prorą prowadzi bardzo przyjemna ścieżka rowerowa wśród lasów, to w okolicach Neu Mukran musimy się zderzyć z odgłosami i widokami przemysłowego miasta. Mimo to ten, a szczególnie dalszy odcinek nie jest najgorszy – wiedzie co prawda wzdłuż drogi, ale po asfaltowej ścieżce. W okolicach Sassnitz mamy nie do końca planowane zboczenie ze ścieżki, dzięki czemu udaje się zobaczyć starą część miasta i nowoczesny port, z którego odpływają statki do Szwecji (wydaje się, że właściwa ścieżka rowerowa omija centrum, ale nie jesteśmy do końca pewni). Na właściwy szlak trafiamy z powrotem koło kościoła. Spieszno nam już do Jasmundzkiego Parku Narodowego z widokami na kredowe klify. Najpierw musimy się jednak zderzyć z brutalną rzeczywistością brukowanej leśnej ścieżki rowerowej wznoszącej się mocno pod górę. Z sakwami jechanie taką trasą jest mordęgą. Na obrzeżach Sassnitz podejmujemy więc bolesną, ale w pełni świadomą tym razem decyzję – omijamy najgorszy odcinek trasy i kierujemy się na Königsstuhl, najsłynniejszą skałę kredową parku o wysokości 118 m zwykłym asfaltem. Zamiast 13 km robimy 6. Co nie znaczy, że mamy dużo łatwiej. Przemierzamy bowiem najbardziej górzystą część wyspy. To właśnie w tej okolicy, po prawej stronie od drogi, wznosi się najwyższy punkt Rugii, góra Piekberg o wysokości 161 m Że niby niewiele i co to jest? Spróbujcie założyć sobie na rower dwie sakwy przednie, dwie tylne, dopiąć 4-osobowy namiot i wtedy porozmawiamy :) Najsłynniejsze pasmo kredowego wybrzeża można zwiedzać na dwa sposoby: poprzez wejście do Zentrum Königsstuhl po wykupieniu biletu (17 euro bilet rodzinny, albo udając się ścieżką spacerową wzdłuż wybrzeża (można już od Sassnitz). W pierwszej opcji mamy możliwość podziwiania widoków morza z platformy widokowej, ale samej najsłynniejszej skały, czyli „królewskiego tronu”, z tej perspektywy nie zobaczymy. Natomiast ze ścieżki, przy której usytuowane są inne punkty widokowe – owszem. Na chwilę porzucamy nasze rowery (wstęp z rowerami na klify wzbroniony!) i udajemy się na krótki ok. 1,5-kilometrowy spacer do punktu Victoriasicht. Widoki przepiękne, ale jeszcze większe wrażenie robi na nas las bukowy porastający klify. Z Jasmundu wreszcie zaliczamy zjazdy w dół, prosto do Ranzow, gdzie na terenach przyzamkowych mieści się pole golfowe. Przyjemna jazda dostępnymi dla ruchu samochodowego drogami, w opcji bez samochodów – tak spokojnie jest do czasu aż nie wjeżdżamy na główną drogę i zachłyśnięci pędem podczas zjazdów, przegapiamy odbicie z niej na ścieżkę rowerową – prawdopodobnie w Nimperow. Szkoda, bo wyjechaliśmy od razu w Glowe, jednej z większych miejscowości na trasie, omijając niestety zamek Spycker, który wydawał się sporą atrakcją. Cóż, musieliśmy się zadowolić pizzą. Popołudnia tradycyjnie wykorzystywaliśmy na większy posiłek. Podobnie jak o kempingach, tak samo o obiedzie musieliśmy myśleć zawczasu, bo miejscowości z restauracjami, a nawet z większymi sklepami, nie było na wyspie wcale tak wiele. Drugie śniadania lubiliśmy jeść przy supermarketach ze stolikami kawiarnianymi na zewnątrz i udało nam się to jedynie w Sellin, Sassnitz i Gingst. Obiady zjedliśmy w Putbus, Glowe i Wiek. Wąskim pasem wybrzeża (sama przyjemność jazdy asfaltową ścieżką rowerową w lesie) wzdłuż wypoczynkowych miejscowości docieramy na nocleg na kempingu Drewoldke ( 21 euro za 4 osoby). Tym razem do wyboru mamy aż kilka kempingów położonych niedaleko siebie. Drewoldke wydaje się najprzyjemniejszy, położony jest tuż przy czwarty, 1 września 2016 roku, 51 km, Drewoldke – SchaprodeLedwo co ruszamy, a tu taka atrakcja! Jak gdyby nigdy nic przy szlaku stoją w kręgu kamienie – to groby z epoki brązu. Zapewne z czasów, gdy wyspa była pod władaniem słowiańskich Ranów. Dopiero książę duński w XII wieku ją sobie podporządkował, wprowadzając chrześcijaństwo. Nasz cel na dzisiaj to Kap Arkona, czyli najdalej na północ wysunięty punkt wyspy. Dla Niemców Kap Arkona to jak Nordkapp dla Norwegii. Gdy widzimy przy trasie osobliwą reklamę w kształcie roweru, wskazującą kierunek, gdzie można zobaczyć najpiękniejsze widoki na kredowe klify przylądka, dajemy się skusić. Tak mieszkańcy miejscowości Vitt zachęcają, by zajrzeć do ich wioski. Znajdziemy tam kamienistą plażę, port rybacki, domy kryte strzechą oraz bary, w których menu jest świeża ryba. Chyba najbardziej klimatyczna wioska wyspy! I to z jakimi tradycjami! Już w X w. istniał tu port, a przez wiele lat mieszkańcy trudnili się rybołóstwem. Łodzie z sieciami można zobaczyć wyciągnięte na brzeg, zapewne po porannym połowie. Zdecydowanie warto zboczyć ze szlaku rowerowego, by tutaj dotrzeć. Jeśli byśmy tego nie zrobili, z wioski Vitt zobaczylibyśmy jedynie kościół, biały oktagonalny budynek kryty strzechą z XIX wieku, usytuowany przy szlaku. Choć trzeba przyznać również warty odwiedzin. Przy kościele szlak rowerowy dookoła Rugii chce nas poprowadzić na Arkonę przez miejscowość Putgarten, ale zdecydowanie bardziej warto obrać ścieżkę wzdłuż wybrzeża. Już z daleka widzimy wieże latarni, z których jedna - kwadratowa - pochodzi z XIX w., a nowsza - z 1905 roku (w jednej z nich urządzono pałac ślubów!). Niedaleko jest jeszcze trzecia – to wojskowa wieża nawigacyjna. Teren przylądka był w czasach pogańskich trudnym do zdobycia grodem, w nowszych - został przejęty przez wojsko i na jego terenie wybudowano system bunkrów (z lat 30. XX w. oraz czasów NRD). Obecnie mieszczą się w nich galerie sztuki. To jeden z piękniejszych dni na szlaku z widokami na morze. Za Arkoną mamy punkt widokowy, gdzie morze możemy podziwiać z góry lub zejść schodkami na plażę. Kawałek dalej złocisty piasek jest tak kuszący, że postanawiamy porzucić nasze rowery wraz z sakwami i udać się na piknik na plaży z jedynie niezbędną porcją jedzenia. Zabawa w piasku to dla dzieci raj! Niestety dłuższy postój spowodował, że musimy skorygować plany i odpuścić objazd kawałka półwyspu Wittow (z Gramtitz od razu kierujemy się do Kuhle, porzucając część trasy wiodącej do Dranske). Obok budynku najstarszego pubu na wyspie wjeżdżamy w przepiękną ścieżkę wzdłuż zatoki. Ale co to? Nad wodą latają wielkie kolorowe motyle! To kitesurferzy uczący się pływać w szkółkach zlokalizowanych w okolicach miejscowości Wiek. Przez moment zastanawialiśmy się, czy nie zmienić formy aktywności. Zachodnie wybrzeże Rugii to raj dla kitesurferów. Szkółki dla rozpoczynających przygodę z kitem znajdują się nie tylko w Wiek, ale także w Schaprode i Suhrendorf. Kitesurferzy z Polski przyjeżdżają na Rugię specjalnie dla znakomitych miejscówek na uprawianie tego sportu. Najważniejszą budowlą w Wiek jest ceglany kościół, a najbardziej urokliwym miejscem zaciszna marina z dwoma basenami portowymi. Jak wszędzie na Rugii, cumują tam jachty w dużej ilości. Z widokiem na nie zjedliśmy obiad, a potem desery (46 euro). Tego dnia mamy ochotę na trochę szaleństwa kulinarnego. Postój przedłuża się i w tym czasie wspaniała słoneczna i ciepła pogoda zmienia się nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki: przychodzi wiatr, zimno i deszcz. Szybko więc pokonujemy kolejne kilometry do przeprawy promowej Wittower Fähre (7,30 euro za 4 osoby i rowery, Zaledwie 10 minut na wodzie i już pedałujemy po drugiej stronie. Na szlaku rowerowym dookoła Rugii jest jeszcze druga przeprawa (k. Moritzdorf) – wiosłowa! Obsługują ją ponoć ojciec z synem od wielu lat. Ponieważ wybraliśmy w drugim dniu jazdy „Rolanda Szalonego” zamiast przeprawy, nas ta atrakcja niestety ominęła. Bez zbędnych przystanków z towarzyszącą nam już do wieczora mżawką i ponurą aurą dojeżdżamy do pola namiotowego w Schaprode, (21 euro). Dzień piąty, 2 września 2016 roku, 52 km, Schaprode – AltefährOstatni dzień pedałowania na wyspie. Myślami już jesteśmy na polu namiotowym, więc motywacja do szybkiej jazdy mocno wzrasta wśród uczestników wycieczki. Tym właśnie chyba muszę wytłumaczyć brak wspomnień co do charakteru trasy i atrakcji po drodze. Zostały w głowie tylko pojedyncze obrazy, jak ten z wioski, w której napotykamy samoobsługowy sklep z płodami rolnymi i jajkami wystawionymi na czymś w rodzaju kredensu. Zapłatę wrzuca się do puszki. W innym miejscu przed domem urządzono pchli targ. Wazoniki, książki, puzderka i inne drobiazgi można nabyć za grosze. Szkoda, że miejsca w sakwach mamy niewiele... Najwięcej wrażeń tego dnia dostarcza jednak Rügen Park w Gingst (usytuowany przy trasie), czyli park miniatur i lunapark w jednym ( Mamy zasadę w naszych podróżach, że na ich końcu czeka na dzieci jakaś atrakcja. Dzięki temu wzrasta im motywacja do wysiłku i znoszenia niewygód podczas spania pod namiotem. Rügen Park doskonale wpisywał się w tę naszą ideę (9,40 euro za dorosłego i 2 – 7,40 za dziecko – cena zależna od wzrostu!). Po terenie parku obwozi nas najpierw kolejka, a potem jeszcze raz już na nogach przemierzamy ścieżki, by przyjrzeć się z bliska wszystkim miniaturom: koloseum, krzywa wieża w Pizie, Biały Dom, Tadź Mahal... Jest ich wszystkich 100, a do tego 17 atrakcji typowych dla parku rozrywki: tyrolka, wielka gumowa piłka do skakania, zjeżdżanie na wycieraczkach na ogromnej zjeżdżalni czy wyciągarka do łodzi, które potem z impetem wpadają do wody. Ze względu na ilość kilometrów oraz czas spędzony w Rügen Park świadomie odpuszczamy objeżdżanie półwyspu Ummanz i kierujemy się prosto na pole namiotowe. Jeszcze tylko ostatni odcinek wzdłuż morza i już wrzucamy sakwy do bagażnika samochodu, który zostawiliśmy na polu namiotowym. Do Polski ruszymy kolejnego dnia rano. Podsumowanie Przez 5 dni przejechaliśmy 240 km, codziennie ok. 50 km (jeden odcinek 25 km kolejką). Część trasy wiodącej dookoła Rugii pominęliśmy. Oficjalne strony podają całkowitą długość szlaku jako 275 km. Zazwyczaj dzieli się go na 5 etapów. Gdybyśmy jednak chcieli zwiedzić wszystkie atrakcje po drodze, musimy zarezerwować na wycieczkę zdecydowanie więcej czasu! Szlak wcale nie jest łatwy: na trasie jest sporo górek i nie zawsze biegnie wygodną asfaltową ścieżką. To, co naszym zdaniem jest największą zaletą, to różnorodność krajobrazów i atrakcji po drodze, na stosunkowo niedużym kilometrażu. Wygodne jest to, że robimy pętlę wokół wyspy, dzięki czemu wracamy do auta i nie musimy kombinować, jak przewieźć rowery w miejsce, gdzie zostawiliśmy samochód. Wyjazd miał miejsce w sierpniu 2016 roku. Uczestnicy: mama Kamila, tata Darek, dzieci: Dominika, lat 11 i Jędrek, lat 8. Nasze dzieci w odzież na wyjazd wyposażyła marka Regatta.
Bądź na bieżąco: Facebook Twitter Instagram YouTube. Polski kierowca Tesli postanowił naładować się na polu namiotowym. W tym celu postawił namiot, wjechał autem do jego wnętrza i potajemnie podłączył się do gniazdka, służącego do zasilania drobiazgów w namiocie. Ależ on był sprytny, prawie udało mu się naładować Teslę
Opublikowany przez: Joanna P. Redakcja Autor zdjęcia/źródło: Czego nie robić w czasie burzy, Boboshow Pixabay Burze, grad i silny wiatr to nic nowego, pojawiają się każdej wiosny. Czy wiemy, jak się zachować podczas burzy? Czego nie robić w czasie burzy? Najbliższe godziny przyniesą mnóstwo zawirowań pogodowych. Nie wiadomo dokładnie kiedy spotkamy burzę, pewne jest natomiast, że raczej trudno będzie jej uniknąć. Podczas burzy obowiązują proste zasady zachowania, o których wiedzą nawet najmłodsi, lecz większość z nas o nich zapomina. Czego nie robić w czasie burzy? Czego nie robić w czasie burzy? Zdarza się, że wiatr towarzyszący burzy wyrywa drzewa z korzeniami, porywa dachy, lecz najgorsze, że rani także ludzi. Nie mamy wpływu na szkody wyrządzone przez burzę, lecz możemy starać się chronić siebie i najbliższych. W związku z ostrzeżeniami o czekających nas w najbliższych dniach burzach z gradem w większości województw, przypominamy najważniejsze zasady zachowania podczas burzy. 1. Wyprzedź burzę Nie chodzi o to, aby zabawiać się w łowcę burz i śledzić jej drogę. Burza nie pojawia się znikąd, zwykle wiemy, że nadchodzi. Niebo robi się czarne i słychać grzmoty. Obserwując takie zjawiska warto zostać w domu lub miejscu, w którym akurat przebywasz i przeczekać burzę, bo zanim zacznie padać, już sam piorun grozi porażeniem. 2. Nie wchodź pod drzewo Należy unikać także wszelkich wież i słupów, ponieważ najwyższe obiekty najłatwiej ściągają wyładowania towarzyszące burzy. Unikaj także sąsiedztwa trakcji tramwajowych i przewodów wysokiego napięcia. Najlepiej w takiej sytuacji schować się w jakimkolwiek dostępnym budynku lub w samochodzie. 3. Na otwartym terenie zachowaj spokój Nie pędź nigdzie próbując wyprzedzić burzę, chyba, że uda Ci się zrobić to zanim się rozpocznie. Jeśli już jednak dopadnie Cię burza na łące lub innej otwartej przestrzeni przykucnij ze złączonymi stopami. Jeśli przebywasz akurat na polu namiotowym, spróbuj znaleźć jakiś budynek, w którym można się schronić, ponieważ metalowe elementy stanowiące wyposażenie biwakowe mogą ściągać pioruny. 4. W domu najbezpieczniej? Owszem, trzeba jednak pamiętać o kilku ważnych drobiazgach. Widząc nadchodzącą burzę, nie czekaj, aż ta zacznie szaleć, tylko wcześniej pozamykaj wszystkie okna i drzwi. Zrób to zwłaszcza, jeśli planujesz wyjście z domu przed burzą. Warto także zabezpieczyć kwiaty i inne elementy na balkonach grożące porwaniem lub przewróceniem przez silny wiatr. 5. Zejdź ze szczytu W nawiązaniu do punktu pierwszego, taka zapobiegliwość jest ważna szczególnie w górach. Przebywanie w górach podczas burzy jest szczególnie niebezpieczne, ponieważ znajdujemy się wysoko, na otwartej przestrzeni. Najlepiej widząc (słysząc), że burza nadciąga zejść jak najniżej, a jeśli w pobliżu znajduje się schronisko to schować się w nim. 6. Woda jest groźna Uwielbiamy spędzać wakacje nad wodą, ale podczas burzy woda staje się bardzo groźna. Widząc oznaki zbliżającej się burzy najlepiej opuścić zbiorniki wodne. Nie pływać łódką po jeziorze, wyjść z basenu, nie spacerować brzegiem morza. Woda bardzo łatwo „przyciąga” pioruny. 7. Samochód Cię ochroni Samochód sam w sobie jest bezpieczny i można w nim schronić się podczas burzy. Jeśli akurat jedziesz samochodem i dopadnie Cię burza, zatrzymaj się i pozostań w nim. Nie można jednak parkować pod drzewami, słupami i liniami wysokiego napięcia. Czasami znajdujemy się w okolicznościach, gdy bardzo trudno uchronić się przed burzą. Większość sytuacji niebezpiecznych wynika jednak z naszego wiosenno - letniego wyluzowanego zachowania i brawury. Dlatego warto przypomnieć sobie, czego nie robić w czasie burzy. ZOBACZ TAKŻE: TOP 10 najwspanialsze miejsca na majówkę 2018 z dziećmi!>> Wolne dni 2018! Sprawdź, jak wydłużyć sobie weekend KALENDARZ>>
Opłaty na polu namiotowym za dobę: osoba dorosła 15,00 PLN, rozbicie namiotu 12,00 PLN, przyczepa kempingowa 17,00 PLN, karawaning 20,00 PLN, samochód 15,00 PLN, pies 15,00 PLN. Opłata ryczałtowa za podłączenie do wewnętrznej linii elektrycznej 12,00 zł za dobę.
Dla wielu osób rodzinny wyjazd pod namiot to raczej koszmarne wizje lub jeszcze gorsze wspomnienia z dzieciństwa. Dla nas są to niezapomniane przygody, które potrafią przyćmić nawet te „szalone” marzenia podróżnicze z czasów młodości. Uczucie swobody, kontakt z naturą, niczym nieograniczona mobilność, sporo nowych znajomych, niezliczone grille oraz ogniska. Nie wyobrażamy sobie lepszej formy wakacji, aby móc w pełni odkrywać uroki naszego kontynentu. Do tego wszystkiego nocowanie w namiocie jest stosunkowo niedrogie i pozwala na wiele spontaniczności – zwykle nie wymaga wcześniejszych rezerwacji. Wierzę, że dzieci, dla których spanie w namiocie jest czymś całkowicie normalnym, gdy tylko podrosną, będą mieć ciekawsze życie od ich „hotelowych” rówieśników. Późniejsze podróże biwakowych nastolatków nie będą ograniczone przywiązaniem do luksusu, a tym samym będzie je stać na więcej przygód. Interaktywny spis treści Gdzie rozbić namiot Namiot jako baza czy mobilny nocleg Jak przetrwać na polu namiotowym Zagraniczne pola namiotowe – jak nie zbankrutować Jeżeli nie wierzysz – jak jeszcze do niedawna wielu z naszych znajomych – że wakacje pod namiotem z małymi dzieci to dobry pomysł, to zapraszam na swojego bloga. W 2021 roku wybraliśmy się na objazdowe wakacje po Europie z 6-miesięcznym maluchem i 4-letnią córeczką. Zwiedzając po drodze całą przepiękną Słowenię, zaliczając liczne trekkingi w Dolomitach, wypoczynek na plażach w Chorwacji i wiele, wiele więcej. Fotorelację z wyjazdu wraz z praktycznymi wskazówkami znajdziesz w postach pod tytułem „Słowenia baśniowa kraina” i „Rodzinne wakacje 2021” (wkrótce) . Gdzie rozbić namiot Zdecydowaliście się na wyjazd pod namiot i co dalej? Tutaj mamy przynajmniej dwie opcje. Albo wybierzemy się na pole – namiotowe lub na wsi za domem wujka – albo na dziko. Oczywiście opcja rozbijania się z małymi dziećmi gdzieś na dziko nie wydaje się na pierwszy rzut oka najlepszym pomysłem, ale jednak warto wziąć ją także pod uwagę. Od niedawna w Polsce lasy państwowe wyznaczyły specjalne miejsca, w których możemy legalnie rozbić się na dziko w lesie: – program „Zanocuj w lesie”. Czy istnieje lepszy sposób, aby rozpalić w dzieciach miłość do przyrody niż spędzenie z rodzicami kliku dni – i nocy – w sercu lasu? Taka mała survivalowa rodzinna przygoda może być wstępem do późniejszej kariery harcerskiej. Jeżeli ciągnie was na łono natury, ale przeraża myśl o sąsiedztwie dzikich zwierząt, braku dostępu do ciepłej wody, toalety czy elektryczności, to warto zdecydować się – przynajmniej na początku – na pole namiotowe. Nasza ulubiona miejscówka na Słowenii. Pola namiotowe czy kempingowe wbrew wyobrażeniu tych wszystkich, którzy nigdy z nich nie korzystali, stanowią pośrednie ogniwo pomiędzy spaniem na dziko i luksusowym hotelem. Mieliśmy okazję rozbijać się na niedużym glampingu z polem namiotowym, który oferował dostęp do w pełni wyposażonej nowoczesnej kuchni z dwoma ekspresami do kawy i luksusowymi łazienkami, w których to umywalki były wykute w kamieniach. O darmowych pralkach, suszarkach, Wi-Fi, własnej pasiece – ze świeżym miodem na śniadanie – szklarni i ściance wspinaczkowej nie muszę wspominać, bo wszystko to było i tak przyćmione przez lokalizację w jednej z najpiękniejszych dolin, jakie odwiedziłem w życiu. Przygotowanie posiłków na polu namiotowym niw różni się wiele od gotowania w domu. A łazienki …. Na terenie największego kampingu, na jakim spaliśmy, były aż dwa ogólnodostępne aquaparki – pomimo tego, że leżał nad samym morzem – w tym jeden z basenem o długości prawie 50 m – dystans olimpijski na kampingu! – niezliczone place zabaw, supermarkety, a nawet codzienne przedstawienia teatralne, iluzjonistyczne i kilka koncertów jednocześnie. Największe pole namiotowe na jakim spaliśmy – Umag Park w chorwackim półwyspie Istria Takie atrakcje znajdziesz dziś na największych polach namiotowych. Innym razem rozbiliśmy namiot na malutkim polu namiotowym z basenem w środku lasu, gdzie to na śniadanie mogliśmy konsumować rosnące wokół nas pomidory, winogrona i niezliczone inne owoce. Tak to dzisiaj wygląda! Oczywiście można natrafić także na absurdalnie drogie miejsca, nieoferujące nic więcej od rozbicia się na dziko. O tym, jak unikać takich fatalnych miejscówek, rozpisuję się w rozdziale na temat planowania podróży w części „Poszukiwanie noclegów”. Namiot jako baza czy mobilny nocleg Bardzo dużo czasu zajmuje znalezienie odpowiedniego pola namiotowego, które będzie odpowiadało tak samo dzieciom, jak i rodzicom, a do tego będzie dogodnie zlokalizowane. Niewiele mniej czasu zajmuje rozstawienie rodzinnego namiotu i kampingowego wyposażenia – stolik, krzesła, lodówka itp. Sporo czasu zejdzie nam także, aby wszystkie bagaże wygodnie rozlokować na czas pobytu i jeszcze więcej stracimy na ich ponowne spakowanie. Podsumowując, podczas objazdowych wakacji bardzo wiele czasu i ENERGII tracimy na każdorazowe rozbicie, a następnie schowanie naszego dobytku. Czy takie częste, czasem wręcz codzienne przemieszczanie się ma sens? Dla wielu osób nie ma sensu, więc rozbijają się raz i traktują namiot jako stacjonarną bazę wypadową – jedną przez całe wakacje. Dla innych ma sens, bo dzięki temu można zobaczyć o wiele więcej, nie tracąc czasu na powroty – spędza się wtedy połowę czasu mniej w samochodzie, ale niestety traci sporo energii na rozbijanie. Ponowne pakowanie wszystkiego i rozkładanie potrafi zmęczyć. Podczas moich samotnych podróży z plecakiem na rozbicie i następnie poskładanie dobytku schodziło mi ok. godziny codziennie, dlatego co noc spałem gdzieś indziej. Gdy nasza rodzinka liczyła 3 osoby, to czasem spędzaliśmy na danym polu namiotowym jedną, a standardowo dwie noce. Od czasu, gdy do zespołu dołączył Leo, zwykle pobyt wydłużył się do 3 lub nawet 5 nocy. Wyciągnęliśmy wnioski z naszych doświadczeń i udało nam się znaleźć – przynajmniej dla nas – złoty środek , a także stworzyć zasadę „1 godzina na osobę” Zasada„1 godzina na osobę” Jeżeli do atrakcji, którą chcemy odwiedzić, mamy do przejechania – z naszego aktualnego pola namiotowego – ponad godzinę w jedną stronę przypadającą na każdego członka rodziny, to warto się spakować i znaleźć coś bliżej. Dla przykładu: gdy podróżujecie w 4 osoby (2 dorosłych + 2 dzieci) i do atrakcji, którą chcecie odwiedzić, macie ponad 4 godziny w każdą stronę, to warto spakować sprzęt i rozbić się gdzieś bliżej miejsca docelowego. Jeżeli przejazd zajmie Wam mniej czasu, to lepiej zostać na miejscu i wrócić wieczorem. Oczywiście czym dzieci starsze, tym sprawniej przebiega proces pakowania i rozkładania, więc każda rodzina powinna zoptymalizować tę zasadę pod siebie. Dlaczego na każdą osobę przypada aż godzina? Czas i – co może nawet ważniejsze – energia potrzebne do znalezienia kolejnego pola namiotowego (czytanie opinii, obdzwanianie wolnych miejsc itp.) plus dojazd do tego miejsca i z powrotem, a następnie dojazd do atrakcji (bo mała szansa, aby dany camping był także tą atrakcją) sumuje się na sporą ilość czasu. Można także przyjąć pośrednią strategię, polegającą na naprzemiennym spaniu kilku dni na docelowych „bazowych” polach namiotowych, a podczas dłuższych dojazdów pojedynczych nocy w hotelach. Jak przeżyć na polu namiotowym Wszyscy pomagają Bardzo ważne, aby dziecko pomagało przy rozkładaniu namiotu, bo dzięki temu będzie się czuło docenione! Będziemy mieć je też w zasięgu naszego wzroku, no i nie będzie nam przeszkadzać z powodu braku zajęcia. Dla 4-latka może to być podawanie narzędzi, śledzi czy podtrzymywanie konstrukcji, a za kilka lat może będzie już w stanie rozłożyć samodzielnie cały namiot, w przeciwieństwie do większości osób dorosłych. Wszystkie ręce na pokład Sprawdź przed wyjazdem Koniecznie rozłóżcie namiot przed wyjazdem na wakacje, aby przypomnieć sobie, jak go najszybciej rozkładać, i sprawdzić, czy nie jest uszkodzony, zapleśniony oraz czy niczego w nim nie brakuje. Gdy jest to wasz nowy nabytek, to obowiązkowo wszystko posprawdzajcie w domu, bo szkoda, aby po kilku czy kilkunastu godzinach jazdy okazało się, że nie macie w czym spać. Oznacz śledzie Podczas przeglądu asortymentu dobrze jest pomalować śledzie jakąś jasną, rzucającą się w oczy farbą albo oznaczyć je odblaskowymi naklejkami. Dzięki temu podczas rozkładania lub kompletowania namiotu – nie tylko wieczorem – nie przeoczycie żadnego z nich w trawie, a podczas nocnych spacerów do toalety nie potkniecie się o nie. Tego typu oznakowanie może odegrać jeszcze ważniejszą rolę, gdy podczas burzy któraś z linek ześlizgnie się ze śledzia i będziesz zmuszony czym prędzej odnaleźć go, aby na nowo naprężyć tropik – karkołomne zadanie nocą podczas burzy. Nie wyrzucaj, wykorzystaj! Nie wyrzucaj starego namiotu, gdy ten ulegnie uszkodzeniu, ponieważ sporo z jego elementów może Wam posłużyć jako zapasowe części do tego nowego. Linki przydadzą się choćby na pranie, a stara nieprzemakalna podłoga idealnie sprawdzi się jako podłoga w namiotowym przedsionku, w którym podczas długotrwałych ulew może gromadzić się woda i błoto. Po drobnych przeróbkach – wzmocnieniu brzegów powertapem, zrobieniu otworów pod śledzie – można wykorzystać ją także jako wytrzymałą osłonę zabezpieczającą pozostawione na dworze krzesła, stolik, grilla itp. podczas silnych burz. Stary tropik – ta cienka, lekka, zewnętrzna powłoka – po rozwieszeniu pomiędzy drzewami lub kijkami trekkingowymi sprawdzi się dobrze jako daszek przeciwsłoneczny, pod którym będą mogły spędzać czas mniejsze dzieci. Zapasowe pampersy Po dniu pełnym wrażeń kilkulatki mogą spać jak zabite, dlatego może się im zdarzyć że prześpią moment, w którym powinny wstać do toalety. Nawet jeśli w domu dziecko nie śpi już w pampersach, to może się mu przydarzyć w namiocie niemiła niespodzianka, a przemoczony pierwszej nocy śpiwór będzie musiał nam towarzyszyć do końca wyjazdu. W namiocie, jak i podczas każdej wyprawy w góry lepiej od pampersów o konstrukcji majtek sprawdzą się te klasyczne rozpinane, bo można je zakładać bez ściągania z dziecka wszystkich warstw ubranych na nóżki. Wymieniajcie się dzieciakami Wybraliście się w końcu na wymarzone aktywne wakacje z maluchami np. na Słowenię? Super! Jesteście już na miejscu, wszystko jest dokładnie tak, jak zaplanowaliście, ale po kilku dniach zaczyna Wam brakować sportowych wyzwań? Ciągnie was w stronę wspinaczki, skoków ze spadochronem, downhillu i wielu innych sportów ekstremalnych, z których korzystają wszyscy bezdzietni wokół was? Wyjściem z takiej sytuacji jest zaprzyjaźniona rodzina o podobnych upodobaniach do waszych, której dzieci są w zbliżonym wieku. Jeden dzień wy macie wszystkie dzieciaki pod opieką, innego robicie coś razem, a kolejnego odkrywacie uroki okolicy zarezerwowane „tylko dla dorosłych”. Win, win, win – wszyscy będą zachwyceni takim układem. Podczas deszczu dzieci się nudzą Jeżeli nie posiadasz własnego kampera, to pomyśl o zainwestowaniu w ogromny namiot. Czym was więcej, tym większy potrzebujecie namiot i jeszcze większy przedsionek, aby było miejsce na wspólne posiłki, gry i zabawy podczas deszczowych dni. Innym wyjściem z ulewnych opresji jest zatrzymywanie się tylko na tych polach namiotowych, które oferują ogólnodostępną świetlicę. Zwykle ma ona formę sporej wiaty, czasem nawet domku prostej konstrukcji, w której można miło spędzać czas, aby nie zrobić krzywdy pozostałym współtowarzyszom podróży zamkniętym w jednym namiocie. Gdy dobrze poszukamy, to świetlica będzie połączona z kuchnią, będą tam także ekspresy do kawy oraz Wi-Fi. Bajka. Przy odrobinie szczęścia nasze dzieci znajdą tam także towarzystwo do zabawy. O czym więcej można marzyć? Baseny czy ogromne place zabaw na bardziej popularnych polach namiotowych to standard. Zagraniczne pola namiotowe – jak nie zbankrutować Promocje z krótką datą przydatnościW jaki sposób można zaoszczędzić trochę gotówki, spędzając wakacje w droższych krajach? W taki sam sposób jak w Polsce. Na promocjach. W wielu średnich lokalnych sklepach znajdziesz codziennie uzupełniane oddzielne regały z produktami, których data „najlepiej spożyć do…” mija za kilka dni. Jeżeli robisz zakupy na dzisiejszego grilla, to koniecznie powinieneś odwiedzać takie półki. Są to w 100% pełnowartościowe produkty, które kupisz za 50% czy nawet 30% pierwotnej ceny. Czy wiedziałeś, że … daty ważności na produktach przyjmują dwie formy. Jedna to „data przydatności do spożycia”, umieszczana zwykle na produktach świeżych, mięsach, rybach, które stosunkowo szybko ulegają zepsuciu. Określa ona precyzyjnie, po jakiej dacie nie powinno się go spożywać. Druga – „najlepiej spożyć do…” – umieszczana na wszystkich pozostałych produktach wskazuje minimalny okres przydatności do spożycia. Minimalny! Tym samym, nawet po kilku dniach od takiej daty, jeżeli produkt był prawidłowo przechowywyany, powinien nadawać się do spożycia. Wystarczy otworzyć opakowanie i samodzielnie ocenić jego stan, a istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie w idealnym stanie. Niech pierwszy rzuci konserwą, paczką chipsów czy choćby zupką chińską ten, kto nigdy nie zjadł ich po terminie – nawet wiele miesięcy po. Piszę o tym, ponieważ, jak szacuje się w raportach, co roku Polacy wyrzucają do kosza 5 mln ton żywności, z czego aż 3 mln nadającej się do spożycia, ale z minioną datą minimalnej trwałości. Każdy z nas może zaniżyć te statystyki! Noclegi w sezonie Jeżeli odważyliście się wybrać na wakacje bez dokonywania rezerwacji – wiele osób uważa, że wymaga to odwagi – lub spontanicznie pozmienialiście plany, to w sezonie, a już szczególnie nad morzem, możecie mieć spore problemy ze znalezieniem wolnego „pitcha” [Pitch – tak się nazywa miejsce, na którym możecie rozstawić namiot lub zaparkować kampera, zwykle z dostępem do gniazdka z prądem, a czasem też wodą]. W górach na ogół jest łatwiej, jednak w wakacje w wielu alpejskich kurortach także stanowi to nie lada wyzwanie. Aby zwiększyć swoje szanse powodzenia, powinniście pojeździć po okolicznych polach namiotowych z samego rana, bo jest pewne małe prawdopodobieństwo, że ktoś inny także zmienił plany i anulował rezerwację. Gdy do wieczora nie znajdziecie stałego wolnego miejsca na kilka najbliższych dni, to część ośrodków może zaoferować wam „awaryjny” nocleg na jedną noc. Dzięki temu kolejnego dnia, już z samego rana będziecie mogli wznowić jesteście bardzo, ale to bardzo pozytywnie nakręceni na to, aby zobaczyć jak najwięcej, i nie przykładacie kompletnie żadnej uwagi do wygód, to bieżcie też pod uwagę awaryjną możliwość spędzenia pojedynczej nocy w aucie – przy okazji zaoszczędzicie też kilkaset złotych. Warto taką ewentualność przećwiczyć przed wyjazdem, bo „przespanie”, czy raczej spędzenie, nocy w 4 osoby w całkowicie załadowanym samochodzie może być nie lada wyzwaniem – dodatkowa rozkładana skrzynia bagażowa montowana podczas postoju na dachu też może się przydać. Dostęp do prądu Na niektórych polach namiotowych, a szczególnie na kempingowych, prąd jest już wliczony w cenę. Jeśli chcesz z niego skorzystać, to musisz „tylko” wpiąć się swoim przedłużaczem w gniazdko na terenie twojego pitcha. Problem w tym, że takie „gniazdka” wymagają skorzystania ze specjalnej wtyczki (zabezpieczonej przed warunkami atmosferycznymi i ogniem) z niebieskimi klapkami. Dlatego warto jeszcze przed wyjazdem zaopatrzyć się w odpowiednią przejściówkę dla naszego przedłużacza. Na większości pól kempingowych można je oczywiście zakupić, ale znacznie drożej niż w standardowym z rozdzielaczem (wieloma gniazdkami) przyda się także, gdy w miejscu publicznym – np. łazienka czy kuchnia – wszystkie gniazdka będą już zajęte, a będziemy chcieli podładować telefon czy zagotować wodę, aby przygotować niektórych sklepach można znaleźć solidne przedłużacze dedykowane do zastosowań na świeżym powietrzu, które są zabezpieczone przed deszczem i poranną rosą. Dobrze, gdy przedłużacz ma przynajmniej 10 metrów, bo przyłącza prądu przypadają zwykle na 8 pitchów. czytaj dalej: „Podróże z dziećmi – kilka przemyśleń nie tylko dla rodziców” Inne wpisy na Rajzyblogu o podobnej tematyce SPIS TREŚCI RAJZYFIBER Lista wszystkich górskich tematów Wszystkie Rajzylisty czyli listy rzeczy do spakowania Apteczka turystyczna – interaktywna lista Co spakować na kilkudniowy trekking Z dzieckiem w góry – co spakować? Gdzie się wybrać z dziećmi w góry – motywatory i rekomendowane trasy Podobało Ci się ten artykuł? – Możesz nam pomóc – teraz kolej na Twój ruch! Jeżeli informacje zawarte na tej stronie uważasz za wartościowy to daj nam znać pozostawiając wysoką ocenę (5 gwiazdek) pod postem lub pomóż nam go promować udostępniając go na swoim profilu w social mediach. Rajzyfiber Powyższy post to fragment z najnowszej wersji książki Rajzyfiber ( tworzonej wspólnie przez specjalistów i pasjonatów oraz czytelników, który wkrótce zostanie udostępniony na tej stronie. Wcześniejszą wersję roboczą Rajzyfiber ( możesz pobrać za darmo z tej strony„Rajzyfiber” – podręcznika świadomego i bezpiecznego podróżowania. Jeżeli jesteś zainteresowany tą tematyką? Planujesz rodzinne wakacje albo wybierasz się na samotny wypad autostopem po świecie, czy trekking po najdalszych zakątkach naszej planety? W tej książce znajdziesz masę praktycznych wskazówek i rozbudowane INTERAKTYWNE listy „ekwipunku”, aby o niczym nie zapomnieć. Pełny spis treści najnowszej wersji Rajzyfiberoraz aktualny stan prac znajdziesz pod tym linkiem. Idea która nam przyświeca: „Nikt nie wie wszystkiego, jednak razem wiemy bardzo dużo. Nikt nie był wszędzie, ale wszyscy byliśmy gdzieś. Nieważne gdzie. Niezależnie od sposobu podróżowania. Istotne, że nasze doświadczenia się uzupełniają. Dlatego wspólnie możemy napisać ten podręcznik i ułatwić wszystkim czytelnikom wyruszyć bezpiecznie w świat. Niezależnie od celu podróży, możemy podpowiedzieć w jaki sposób świadomie go doświadczać.” Podoba Ci się projekt Rajzyfiber i chciałbyś dołączyć do zespołu aby dzielić się swoja widzą i doświadczeniami ? Skontaktuj się z nami !!! Dziękujemy za głos! Ocena wpisu - 5/5 - (1) array(13) { ["blog-link"]=> string(32) " ["education-link"]=> string(35) " ["schools-link"]=> string(37) " ["companies-link"]=> string(36) " ["blog-reco-categories"]=> array(6) { [0]=> int(5) [1]=> int(7) [2]=> int(6) [3]=> int(9) [4]=> int(8) [5]=> int(10) } ["edu-reco-categories"]=> array(5) { [0]=> int(21) [1]=> int(25) [2]=> int(26) [3]=> int(24) [4]=> int(23) } ["schools-reco-categories"]=> array(1) { [0]=> int(72) } ["companies-reco-categories"]=> array(1) { [0]=> int(74) } ["blog-sorting"]=> string(6) "losowy" ["edu-sorting"]=> string(6) "losowy" ["schools-sorting"]=> string(6) "losowy" ["companies-sorting"]=> string(6) "losowy" ["categories-id"]=> array(4) { [0]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(5) } ["slug"]=> string(4) "blog" } [1]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(21) } ["slug"]=> string(3) "edu" } [2]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(74) } ["slug"]=> string(9) "companies" } [3]=> array(2) { ["id"]=> array(1) { [0]=> int(72) } ["slug"]=> string(7) "schools" } } } blog, 5, int(10) Jest tego więcej... Rajzyfiber Podróże samolotem Co zabrać w chmury? Kilka słów wstępu Zawsze podczas pakowania się przed wyjazdem powinieneś przeanalizować cały asortyment 2 razy, ale przez wyjazdem na lotnisko musisz to zrobić przynajmniej 3 razy! Zastanowić jak najlepiej spakować bagaże, aby nie przekraczały limitów, co trzymać przy sobie, a co na sobie. Powinieneś uwzględnić, także to, że z największą częścią bagażu musisz się rozstać […] Podróże Pozytywna historia pewnego autostopu cz. 3 Zamek Gruyères i kosmici zobacz też: Pozytywna historia pewnego autostopu Zamek Gruyères z XIIIw. Jak podaje Wikipedia: „Zamek Gruyères – zamek znajdujący się w miejscowości Gruyères, w alpejskim kantonie Fryburg w Szwajcarii. Nazwa Gruyères pochodzi prawdopodobnie od heraldycznego żurawia panów Gruyères ( = żuraw). Hrabiowski ród Gruyères jest jednym z najważniejszych we francuskiej części Szwajcarii, jednak jego pochodzenie […] Rajzyfiber Co spakować na stok Kilka dni w Alpach, Tatrach ... Niezależnie czy wybierasz się na kilka dni w Alpy czy tylko na wieczorny karnet do Szczyrku dzięki tej liści spakujesz się o wiele szybciej. Co przyda się na stoku: *W Szwajcarskich kurortach kremy z filtrem potrafią kosztować 7 razy tyle co u nas w sklepie!!! I niestety wiele osób jest zmuszonych do ich zakupu, ponieważ […] Rajzyfiber Ecotravel o sztuce ekopodróżowania Eco-travel, ecotravel, eco friendly travel, ekopodróżowanie, podróżowanie ekologicznie przyjazne, green travel … te wszystkie pojęcia dotyczą tego samego. Dotyczą szeroko rozumianego i coraz częściej pojawiającego się w naszej świadomości minimalizowania wpływu wypoczynkowych podróży na środowisko. Coraz częściej możemy spotkać te pojęcia w TV, gazetach, przewijają się na blogach ale ku mojemu zaskoczeniu nie są nigdzie […] Jak żyć? [*] [*] [*] Krzysiu .... Czy da się pogodzić z śmiercią bliskiej osoby? Nie znam słów za pomocą których mógłbym opisać jak wielką stratą jest śmierć młodszego brata, ale za pomocą słów które znam postaram się przelać na papier to wszystko co we mnie siedzi. Cały ten smutek, żal i złość. Złość na siebie, na Ciebie, na nas wszystkich… Będę pisać bo wiem, że to pomaga. Rozmowa w […] Polecane miejsca Spersonalizowany przewodnik po Tajlandii Prezent ślubny dla Asi i Łukasza Życzenia Ktoś kiedyś dał mi książkę w której było napisane: „Niekiedy są sobie [dwoje ludzi] nieodzownijak maszt i bez drugiego traci sens,a razem mogą odbywaćnajdalszą podróż” „Dwoje ludzi” Iwona Chmielewska Tego Wam życzymy,abyście się uzupełniali i razem wyruszali w tą nową podróż*. – Czekaliki *Dosłownie i w przenośni – jaką jest wspólne życie i […] Rajzyfiber Finanse w podróży Bezpieczeństwo finansowe Dla kogo jest ten artykuł ? Dla każdego. Niezależnie czy podróżujesz samotnie, czy z rodziną, po naszym kraj czy najdalszych zakątkach naszego globu, rowerem czy samolotem dowiesz się z tego tekstu jak przygotować się do wyjazdu w aspekcie szeroko rozumianych finansów. O tym jak oszczędzać w podróży pisze w kontynuacji tego wpisu. Wyjazdy wakacyjne, wycieczki, […] Prowokacje Kategoria prowokująca do myślenia Myślisz, że myślisz za dużo? Jakie tematy będę poruszać posty z kategorii prowokacje. Kim są osoby nadwydajne mentalnie oraz nonkonformiści? Dlaczego tak niewiele osób zadaje sobie poważne pytania? Dowiesz się z tego artykułu. Tą kategorię postów zacząłem tworzyć już jako uczeń podstawówki. Pamiętam jak kładłem się na podłodze z wzrokiem skierowanym w sufit i rozmyślałem. Czasem rozmyślałem dlaczego robią się […] Inne Książki, które warto przeczytać w wolnej chwili cz. 2 zobacz też: Książki, które warto przeczytać cz. 1 Książki rozwijające „Rajzyfiber” – Grzegorz Czekała Od początku powstania tej strony miałem w głowie ideę stworzenia (wraz z znajomymi i internautami ) praktycznej ściągi dla osób, które wyruszają w podróż. Mowa o listach rzeczy, które warto spakować do plecaka w zależności od typu, czasu trwania i celu […] Rajzyfiber Jak oszczędzać w podróży Pakiet wskazówek dla praktycznych i oszczędnych Inne wpisy na Rajzyblogu o podobnej tematyce SPIS TREŚCI RAJZYFIBER Bezpieczeństwo finansowe w podróży Wszystkie Rajzylisty, czyli listy rzeczy do spakowania Jak znaleźć nocleg za rozsądne pieniądze – wkrótce link Tanie bilety lotnicze – instrukcja praktyczna Drobne oszczędności Grosz do grosza…. Darmowe toaletyJeśli spędzamy w danym mieście kilka dni, to obowiązkowo pierwszego powinniśmy w samym […] Inne Stara strona Link do poprzedniej zawartości bloga Bardzo się cieszę, że zawitałeś na mojej stronie internetowej – w jej nowym wydaniu. Niestety, jako że wszystko wymaga czasu, bo przecież nie od razu i Rzym zbudowano, jestem dopiero w trakcie jej uzupełniania. Jeżeli poszukujesz postów, które znasz z jej wcześniejszej odsłowny i nie potrafisz ich znaleźć w tym miejscu to możesz cofnąć się […] Rajzyfiber Zagrożenia na tatrzańskich szlakach Specyfika tarzańskich niebezpieczeństw Podziękowania dla Adama Maraska z TOPR za pomoc przy rozbudowie tego rozdziału oraz za udostępnienie historii ze swoich akcji ratunkowych. Adam Marasek – ratownik i starszy instruktor ratownictwa TOPR, wieloletni zastępca naczelnika TOPR, Przewodnik Tatrzański I klasy, Przewodnik wysokogórski IVBV, Instruktor Narciarski PZN, Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego PZA. Bardzo zapracowany twórca treści z tematyki bezpieczeństwa w […]
Można najpierw rozbić się na polu namiotowym, nauczyć dzieci trochę o obozowaniu i spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, a następnie zabrać je do kompleksu oferującego między innymi zwiedzanie parku dinozaurów czy prehistorycznego oceanarium. dalekowswiat.pl. Park dinozaurów w Bałtowie. Fot.
Podziel się na:W dobie telewizji i Internetu, gdzie jesteśmy masowo zasypywani informacjami oraz przez pęd życia codziennego, człowiek potrzebuje odpoczynku, zatrzymania się na chwilę i cieszenia się życiem. Jednym z najlepszych sposobów na wyciszenie i przebywanie z naturą są wakacje spędzone na campingu wśród lasów i pól. Gdy już zdecydujecie się na spędzenie wolnego na łonie natury, przychodzi myśl co zabrać ze sobą i jak się przygotować na taki wyjazd, aby nie okazał się kompletną porażką. Aby ułatwić Wam proces planowania przygotowaliśmy listę punktów, które warto ustalić przed wyjazdem. (Czy macie swoje sprawdzone rady na wakacje campingowe?)Wakacje na campingu 1. Zdecydujcie, gdzie planujecie biwakowaćNa samym początku zdecydujcie, gdzie chcecie jechać na wakacje. Miejsc do wyboru jest dużo. Zarówno w górach, nad morzem, na mazurach, za granicą, jak i kilka kilometrów od miasta będzie świetnym pomysłem na spędzenie trochę wolnego czasu z dziką przyrodą. Jeśli już wiemy, jaki kierunek obieramy, najlepiej zarezerwować sobie miejsce campingowe na polu namiotowym, aby nie wprowadzać nerwowej atmosfery spowodowanej brakiem miejsca do biwakowania. W sezonie letnim dużo turystów korzysta z takiego rodzaju odpoczynku. Więcej ciekawych informacji dotyczących najlepszych miejsc na camping w Europie znajdziecie w naszym artykule - Camping wiosną. 2. Zdecydujcie, z kim chcecie biwakowaćW zależności od tego czy planujecie wyjazd z rodziną i przyjaciółmi lub samotny wyjazd jak najdalej od miasta, będziecie musieli inaczej zaplanować pobyt. Jak przygotować się na biwakowe wakacje? Jeśli wybieracie wycieczkę ze znajomymi, musicie pomyśleć o atrakcjach odpowiednich dla każdego z osób biorących udział w campingu. Możecie wcześniej zaplanować, co będziecie robić każdego dnia. Nawet jeśli chcecie spędzić czas sam na sam z naturą, warto przygotować listę rzeczy, które chcecie zrobić. Wycieczkę można zacząć od zwiedzania pobliskich atrakcji turystycznych i większych miast, czy wycieczki rowerowej, a skończyć na ognisku i śpiewaniu piosenek do białego rana. Możliwości na spędzenie wakacji campingowych jest Pole namiotoweKażde pole namiotowe jest inne i niepowtarzalne. Niektóre z nich mają wiele udogodnień, podczas gdy inne mogą mieć bardziej surowe warunki noclegowe. Kilka pytań, które warto zadać z wyprzedzeniem: Czy będzie dostęp do wody pitnej? Czy będą dostępne łazienki z prysznicami? Miejsce, gdzie będzie można umyć naczynia? Czy na miejscu jest możliwość kupienia drewna opałowego? Czy obowiązują ograniczenia przeciwpożarowe? W większości przypadków informacje te można znaleźć na stronie internetowej pola campingowego. Jeśli nie, zadzwońcie do biura campingu i porozmawiajcie jednym z gospodarzy o tym, czego można się Przemyślane pakowanieWyjazdy na camping wymagają zabrania ze sobą dużej ilości sprzętu i akcesoriów. Najlepiej przygotować się na to, że musimy być samowystarczalni w tych dniach. Będzie potrzebny sprzęt do gotowania, odpoczynku, schronienia się i różnych innych czynności. Trzeba jednak spakować się tak, aby ograniczyć ryzyko wzięcia rzeczy zupełnie zbędnych na polu namiotowym. Należy pamiętać, że im lepiej przemyślane i zorganizowane pakowanie, tym mniej niepotrzebnego stresu na wakacjach Prognoza pogodyPrzed wyjazdem konieczne jest sprawdzenie prognozy pogody i spakowanie się odpowiednio do warunków atmosferycznych, jakie prawdopodobnie będą panować na wyjeździe. Pamiętajcie, że pogoda jest zmienna i lepiej przygotować się na to, że pogoda będzie mniej sprzyjająca, niż zapowiadają ObozowiskoJeżeli zdecydowaliście o miejscu, gdzie pojedziecie na wakacje, zostaje pytanie co zabrać na campingową przygodę. W przypadku, gdy wybieracie nocleg w namiocie, musicie kupić lub pożyczyć odpowiedni namiot. Najlepiej, żeby był większy, niż wydaje wam się potrzebny, ponieważ oprócz Was będą tam również wasze rzeczy, które będziecie chcieli schować. Jeśli nigdy nie składaliście namiotu, warto poćwiczyć rozkładanie i składanie go. Może to być przydatne, zwłaszcza gdy pożyczacie namiot – zweryfikujecie od razu, czy posiada on wszystkie części i nie jest uszkodzony. Po przyjeździe na miejsce najlepiej rozbić obóz od razu. Wybierzcie miejsce, które jest w miarę płaskie i nie znajduje się pod drzewem (w czasie burzy może to być bardzo niebezpieczne). Przed rozłożeniem namiotu należy zebrać z tego miejsca większe kamienie i szyszki, zwłaszcza gdy nie zabraliście ze sobą karimaty lub materaca dmuchanego. Dla większego komfortu, izolacji termicznej i ograniczenia bólu kręgosłupa lepiej wziąć ze sobą karimatę, matę samopoziomującą lub materac dmuchany. Musicie zdecydować, która opcja będzie dla Was najlepsza. Kolejnym obowiązkowym akcesorium, bez którego nie obejdą się wakacje campingowe, jest śpiwór. Musi on być odpowiednio dostosowany do pogody. Lepiej kupić cieplejszy śpiwór, gdyż noce potrafią być chłodne nawet latem. Dla większej wygody podczas snu można przygotować poduszkę lub zrobić ją z grubszej elementem przygotowania obozowiska jest oświetlenie. Koniecznie zabierzcie ze sobą latarki i czołówki, aby po zmroku można było spokojnie poruszać się po ciemnym terenie. Sprawdźcie, czy w waszym namiocie można powiesić lampę do oświetlenia go. Przy pakowaniu wrzućcie do torby kilka dodatkowych baterii lub akumulatorów wielokrotnego użycia, żeby nie zabrakło światła na biwaku. Podczas wakacji campingowych będziecie tęsknić za podstawowymi meblami. Posiadanie krzesła i stołu, miejsca, na którym będzie można odstawić herbatę i przygotować posiłki zdecydowanie ułatwi życie na łonie natury. To świetny sposób, aby sprawić, że osoby biwakujące poczują się trochę bardziej, jak w domu. Opcjonalnie warto zabrać ze sobą plandekę lub matę przeciwdeszczową, gdy prognoza pogody przewiduje opady deszczu. Warto zabrać żagiel lub parasol przeciwsłoneczny, gdy w słoneczne dni pobliżu nie będzie żadnego zacienionego miejsca. Podczas pakowania warto pamiętać, że na biwaku przyda się podstawowy zestaw narzędziowy. Młotek do wbicia gwoździ namiarowych, zestaw naprawczy do namiotu czy materaca, piła lub siekiera do przygotowana drzewna opałowego - takie przedmioty na pewno ułatwią życie na biwaku i zapobiegną nieprzyjemnym sytuacjom podczas campingu. Zabierzcie ładowarki do telefonów, powerbanki, ładowarki akumulatorowe i różnego rodzaju przedłużacze i przewody, które będą potrzebne do życia na polu Jedzenie na campinguJedzenie na campingu pod gołym niebem smakuje zupełnie inaczej. Trzeba się dobrze postarać, żeby z podstawowych produktów, które zabraliśmy ze sobą powstały dania, które co prawda odbiegają wyglądem od tych podawanych w restauracji, ale smakują o niebo lepiej. Co warto przygotować na wakacje campingowe, aby dobrze i smacznie jeść podczas wyjazdu? Najważniejsze jest dobre zaplanowanie dań, które będziecie przygotowywać podczas zaplanować minimum trzy dania i szybkie przekąski, gdy zgłodniejemy. Najlepiej dobrze przemyśleć listę zakupów, aby zabrać ze sobą tylko te produkty, które na pewno wykorzystamy. Najgorsze jest marnowanie jedzenia podczas campingu. Starajcie się nie pakować zbyt wielu łatwo psujących się produktów spożywczych, takich jak ser, kurczak i mleko. Zasadniczo, należy unikać produktów mlecznych i mięsa, ponieważ mogą wywołać chorobę, jeśli zjemy je nieświeże. Trzeba pamiętać o zabraniu dużej ilości wody. Kolejną kwestią jest, czym będziemy przygotować i spożywać posiłki. Kuchenka turystyczna (i zapasowe butle gazowe) jest świetną opcją do gotowania podczas campingu, bo zajmuje mało miejsca i jest bardzo mobilna. Garnki, patelnia pozwolą nam na przygotowanie każdego ciepłego obiadu. Oprócz zastawy stołowej takiej jak talerze, kubki i sztućce na pewno przyda się ostry nóż, deska do krojenia i przybory kuchenne. Sprzątanie i zmywanie podczas campingu jest dość kłopotliwe. Dobrze mieć ze sobą płyn do mycia naczyń i worki na śmieci (na campingu najlepiej sprawdzą się ten biodegradowalne).8. W co się ubierać na campingu?Na campingu musimy czuć się swobodnie i komfortowo. Szykując się do wyjazdu na łono natury, pamiętajcie, żeby przygotować się na każdą pogodę. Trzeba zapakować do torby rzeczy, które będziecie mogli warstwowo na siebie nałożyć. Ubieranie się na tzw. cebulkę jest bardzo dobre na biwaku, gdyż jak zrobi się ciepło, można zdjąć kilka warstw. Pamiętajcie, że nawet latem noce w Polsce są chłodne, więc warto zabrać ze sobą ciepłe ubrania, tj. kurtkę, czapkę, szalik. Wygodne sportowe ubrania idealnie się sprawdza na campingu z racji, że wiele godzin spędza się na świeżym powietrzu podczas aktywności fizycznej. Jak już macie zapakowane wygodną odzież, to jeszcze znajdźcie miejsce w torbie na wygodne buty. Czy to będą adidasy, czy buty trekkingowe, to wszystko zależy, czy wybieracie się na bardziej intensywne wypady w góry, czy odpoczynek nad jeziorem z książką w ręku i sami musicie zdecydować jakie obuwie jest odpowiednie. Szkoda, żeby ubranie ograniczało Was podczas spędzania wolnego Kosmetyki i lekiJeśli zastanawiacie się co wziąć ze sobą na wakacje na polu namiotowym, to przede wszystkim ważne jest, aby pamiętać o zabraniu leków pierwszej potrzeby, czyli takich jak tabletki na chorobę lokomocyjną, przeciwbólowe, na dolegliwości trawienne, tabletki na alergię, wapno. Nie zapomnijcie także o lekach, które zażywacie na co dzień. Wszystkie rodzaje plastrów (opatrunkowe i bez opatrunku) oraz środki do odkażenia ran mogą się okazać bardzo potrzebne w razie nieprzewidzianych wypadków. Przez długie przebywanie na świeżym powietrzu w bezchmurny dzień bardzo łatwo dostać oparzenia słonecznego. Dobrze zabrać ze sobą krem z wysokim filtrem SPF, aby uniknąć nieprzyjemnego pieczenia skóry po powrocie z urlopu. Warto zabrać również krem na oparzenia, jeśli już u Was wystąpią. Kolejną ważną rzeczą do zabrania na wakacyjny wypad w plener jest środek odstraszający komary. Te owady mogą popsuć nawet najbardziej spokojny dzień i są prawdziwą zmorą turystów, którzy na co dzień nie przebywają dużo wśród fauny i flory. Na liście rzeczy do spakowania nie może zabraknąć kosmetyków i rzeczy higienicznych. Zabierzcie ze sobą kosmetyki, których używacie na co dzień, aby uniknąć niepotrzebnych i nieprzewidzianych alergii. Papier toaletowy, szybkoschnące ręczniki, szczoteczka i pasta do zębów są rzeczami pierwszej potrzeby na polu campingowym i nie możecie o nich zapomnieć w trakcie pakowania. Jeśli już wszystkie rzeczy są spakowane na wyjazd, to pozostaje tylko cieszyć się myślą o obcowaniu z naturą i odpoczynku od codziennego stresu w czasie wakacji!
Pole namiotowe Bałtów. Wyjątkowe pole namiotowe w stylu Tipi w Bałtowie. Wild Nature to wyjątkowe pole namiotowe w stylu Tipi zlokalizowane w Bałtowie – malowniczej miejscowości położonej na skraju województwa świętokrzyskiego. Do stworzenia tego nietypowego campingu zainspirowały nas wyjazdy na pola namiotowe w Austrii i w
Wakacje pod namiotem to niezwykła przygoda, która długo pozostaje w pamięci. Dla wielu osób jest to także ekonomiczny i ekologiczny sposób na wypoczynek. Niezbędnym narzędziem, które pozwala zrealizować przedsięwzięcie, jest oczywiście namiot. Na co zwracać uwagę wybierając konkretną propozycję? Dobry namiot powinien zapewnić komfort i wygodę podczas wakacyjnego wypoczynku, bez względu na to, czy jest to weekendowy biwak czy kilkunastodniowy urlop spędzany „pod chmurką”. I tutaj pojawia się pytanie: jaki model wybrać, aby zapewnić wszystkim użytkownikom wygodę i optymalną ilość przestrzeni, a przy tym nie dźwigać więcej niż trzeba? Priorytetem jest ilość użytkowników oraz… łączące ich relacje. Przykładowo, bliska sobie para doskonale poradzi sobie w lekkim, dwuosobowym namiocie, a ograniczona ilość przestrzeni nie będzie stanowić najmniejszego problemu. Jeśli jednak w takiej sytuacji znajdzie się dwóch miłośników wspinaczki górskiej, sytuacja może okazać zdecydowanie bardziej skomplikowana, a dwuosobowy namiot zbyt mały – zwłaszcza, gdy pogoda przez kilka dni z rzędu uniemożliwi realizację wspinaczkowych planów. W tej sytuacji lepszą alternatywą jest nieco większy namiot. Namiot jako namiastka domu Istotną kwestią podczas wybierania namiotu jest także bagaż wszystkich wypoczywających oraz niezbędne akcesoria turystyczne – turystyczna kuchenka, naczynia kuchenne, składane krzesła lub leżaki, puste plecaki itp. Należy ponadto pamiętać, że w przypadku załamania pogody do namiotu należy wciągnąć cały wakacyjny ekwipunek, warto więc zadbać o to, by namiot posiadał wygodny przedsionek oraz przestronną część główną, pełniącą funkcję turystycznej sypialni. Wiele osób kieruje się zasadą, że namiot o szerokości 1,5 metra bez problemu zmieści trzy półmetrowe karimaty. Owszem, można je ścisnąć niczym przysłowiowe śledzie w słoiku, trudno jednak mówić tutaj o komfortowym wypoczynku. Poza tym nie można zapominać, że wymiar podłogi w namiocie i przestrzeń użytkowa to dwie zupełnie odrębne kwestie. Główną przeszkodą okazują się tutaj spadziste ściany namiotu – umieszczenie karimaty lub materacu bezpośrednio pod nimi to gwarancja sporej ilości skroplin na ciele każdego ranka. Chcąc uniknąć tego typu atrakcji, wystarczy pozostawić wolną przestrzeń w bezpośrednim sąsiedztwie ściany, sytuując materac lub karimatę nieco dalej. Brzegi namiotu można wykorzystać na przechowywanie osobistych gadżetów. Planując zakup namiotu warto więc wybrać nieco większy model, tym bardziej, że metr namiotu nie kosztuje tyle, co metr mieszkania – różnica w cenie często jest niewielka, a komfort użytkowania ogromny. Idealną propozycją będzie więc namiot trzy- lub czteroosobowy. Waga namiotu a komfort użytkowania Dostępne na rynku modele różnią się nie tylko wielkością, ale również ciężarem. Jakie kryteria wyboru należy zastosować w tym przypadku? Osoby planujące wypoczynek w ściśle określonym miejscu, najczęściej na polu namiotowym, śmiało mogą wybierać nieco cięższe rozwiązania – wymiar i waga pakunku nie mają tutaj praktycznie żadnego znaczenia. Co więcej, cięższe namioty są bardziej odporne na anomalia pogodowe typu burza czy silny wiatr, nie trzeba więc martwić się o to, że podczas silniejszego podmuchu będzie trzeba ganiać za namiotem. Modele ultralekkie i techniczne przydadzą się natomiast turystom pieszym, którzy każdego dnia pokonują kilometry, rozbijając namiot w różnych miejscach. Osobną grupę stanowią propozycje rodzinne, czyli rozwiązania adresowane dla czterech osób lub więcej. Duże wymiary i spora waga to główne cechy tego typu namiotów. Ich zaletą jest jednak optymalna ilość przestrzeni i funkcjonalność – w namiocie bez problemu zmieści się odpowiednia ilość materacy, a nawet łóżeczko turystyczne. Problemu nie stanowi także większa ilość akcesoriów turystycznych. Śmiało można więc stwierdzić, że jest to idealna propozycja dla osób, które nade wszystko preferują rodzinne wakacje pod namiotem lub wakacyjne wypady z grupą przyjaciół. Nawigacja wpisu
Burza to nic takiego – pies musi mieć to jasno zakomunikowane. Jak to zrobić? Wystarczy włączyć film albo dźwięki burzy. Początkowo cicho, później – coraz głośniej. Co prawda, nie wszystkie psy dają się na to nabrać, jednak wciąż to pewnego rodzaju oswojenie czworonoga z tym, co niebawem może się wydarzyć.
i Krystyna Pawłowicz Burza wybuchła w Internecie, po tym jak do sieci trafiło zdjęcie młodej dziewczyny łudząco podobnej do Krystyny Pawłowicz. Fotografia wcale nie przedstawiała byłej posłanki, a Pawłowicz musiał się gęsto z tego tłumaczyć. Aby wszelkie komentarze zamilkły postanowiła sama pokazać swoje zdjęcia z młodości. Przy okazji na jaw wyszły nieznane fakty z jej życia naukowego. Pawłowicz musiała podporządkować się prośbom mężczyzny! Pawłowicz żeby skończyć wielką dyskusję o tym, jak wyglądała w młodości, postanowiła sama pokazać prywatne zdjęcia. Wygrzebała z albumów kilka zdjęć sprzed lat, które dokładnie opisała. Przypomnijmy, że afera z byłą posłanką wzięła się z tego, że ktoś wrzucił na Twittera zdjęcie dziewczyny w okularach na polu namiotowym: - To nie jestem na takich spędach nie bywałam,a gł. na stadionach nie paliłam papierosów,okulary noszę dopiero od kilkunastu wyzywający styl też nie też mi się nie falowały - broniła się kobieta. Przy okazji wrzucenia do Internetu swoich prawdziwych zdjęć Pawłowicz ujawniała, co musiała przejść jako młoda kobieta w świecie nauki. Okazuje się, że przez swój młody wygląd proszono ją o to, by się postarzyła! A to jest nic innego jak dramat dla każdej kobiety! Przecież żadna nie chce się specjalnie postarzać, a co dopiero na prośbę mężczyzny! - Wcześniej przez chwilę nosiłam „zerówki” bo jeden z profesorów prosił bym się trochę „postarzyła” bo „za młodo pani wygląda jako pracownik naukowy”...Potem na aplikacji sędziowskiej poproszono mnie też o „postarzenie” się gdy protokółowałam na rozprawach - napisała w internetowej dyskusji posłanka. No tak, świat nauki i to w dawnych czasach był zupełnie inny jak ten dzisiejszy. ZOBACZ: Bolesny CIOS w Macierewicza! "To jest zbrodnia..." [WIDEO] Sprawdź: Przepędzili polityków i zaczęli rządzić sami. W którym mieście taka heca? Nasi Partnerzy polecają Strona główna Dramat Pawłowicz! Na życzenie mężczyzny musiała.... Prawda wyszła na jaw po latach
Ustawienie campocaru - 50 zł. Ustawienie samochodu/motocykla na polu namiotowym lub caravaningowym - 20 zł. Natrysk - 10 zł (cena za jeden żeton) Opłata za psa na polu namiotowym lub caravaningowym - 10 zł. Ustawienie namiotu na polu namiotowym- 20 zł. Opłata miejscowa od osoby za dobę (dzieci do 6 roku życia są zwolnione z opłaty
Organizatorzy Open'er Festivalu 2022 zarządzili ewakuację uczestników. Uczestnicy zostali poproszeni o zachowanie spokoju i przedostanie się do wyjść. 1 lipca po godzinie 19:00 organizatorzy Open'er Festivalu zdecydowali się przerwać festiwal i zarządzić ewakuację uczestników. Powodem jest zbliżająca się formacja burzowa, która mogłaby być zagrożeniem dla zgromadzonych. Na ekranach przy scenach wyświetlany jest komunikat "Bardzo prosimy o zachowanie spokoju i podążanie w kierunku wyjść". Osoby, które znajdują się poza terenem festiwalu, nie są wpuszczane na jego obszar. Ewakuowane są również osoby znajdujące się na polu namiotowym. Na miejscu zaczyna padać deszcz oraz wiać silny wiatr. Na terenie znajduje się Michał Bachowski z redakcji który relacjonuje ewakuację na bieżąco na naszym instagramowym profilu. — Alert jest spowodowany ogromną burzą, która nadciąga na teren festiwalu. Ekipy muzyczne zostały pochowane, ludzie są ewakuowani autobusami Open'era. To nie jest do końca odwołanie koncertów, ale czasowe zawieszenie, z tym że na razie nie ma określonego czasu — przekazał Onetowi organizator imprezy Alter Art. Ewakuacja uczestników Open'er Festivalu 2022 Foto: Ewakuujący się uczestnicy Open'er Festivalu 2022 Foto: Ewakuujący się uczestnicy Open'er Festivalu 2022 Foto: Więcej informacji wkrótce. Źródło:
Wykupił parcelę na polu namiotowym, wjechał na nią elektryczną Teslą, szczelnie obudował samochód namiotem i podłączył się do słupka z prądem. W ten sposób pewien turysta chciał oszukać właścicieli pola namiotowego w Łebie. Prawie się udało, chociaż właściciel pola okazał się sprytniejszy.
Pomorze po nawałnicy. Tak w niedzielę, r. wyglądało Sulęczyno: Karolina MisztalNawałnica, która przeszła nad Pomorzem w nocy z piątku na sobotę, 11 sierpnia 2017 na 12 sierpnia 2017, spowodowała na Pomorzu ogromne straty. Najbardziej ucierpiały powiaty kościerski, bytowski i chojnicki. Zginęło 5 osób. Zobaczcie, jak po burzy i wichurze wygląda Sulęczyno (powiat kartuski).Usuwanie skutków wichury i burzy na Pomorzu potrwa wiele dni. Trwa też liczenie Oszacowaliśmy wstępnie, że około 30 budynków ucierpiało w tej burzy, nie wliczając w to strat we wsi Kłodno. Tam w lesie zniszczone są domki letniskowe, caravaningi. Tysiące przewróconych drzew - podaje Romuald Pituła, komendant powiatowy PSP w Kartuzach. - Mieliśmy tam dwie ciężko ranne osoby. Załoga jadąca na wezwanie z Kartuz dojechała do Sulęczyna po 5 godzinach! A za nimi karetka pogotowia. Dotarli do Kłodna, gdzie był ciężko ranny mężczyzna, około godziny 6 czy 7 rano. Przez jezioro przetransportowali dziadka i wnuczkę do Sulęczyna, skąd karetką odwieziono ich do szpitala w Kartuzach. Setki gospodarstw wciąż czekają na prąd. Dla klientów z oddziałów objętych awariami masowymi Energa uruchomiła dodatkowe numery telefonów. W Kartuzach to (58) 527 93 36. - Prace w terenie są utrudnione, bo często nie ma dojazdu do miejsca awarii - mówi Lidia Serbin-Zuba, rzecznik prasowy Energa Operator SA. - Musimy liczyć na pomoc strażaków, którzy torują nam drogi. Pracujemy od wczesnych godzin rannych do nocy. To wyjątkowa sytuacja. Nawałnica na Pomorzu. Zginęło 5 osóbNiestety, są ofiary śmiertelne. Zginęło pięć osób, w tym dwie młode dziewczyny spędzające wakacje na obozie harcerskim zorganizowanym przez łódzki ZHR nad Jeziorem Śpierewnik, w okolicach miejscowości Suszek (gm. Chojnice).Harcerze relacjonują tragiczną noc w lesie:źródło: TVN24Nawałnicy, która przeszła nad powiatem chojnickim nie przeżył również 29-letni mężczyzna, mieszkaniec Warszawy, który wypoczywał na polu namiotowym w okolicach miejscowości Małe Swornegacie. Na namiot w którym przebywał runęło drzewo. W Konarzynach 56-letnia kobieta została przygnieciona przez komin domu, na który również runął wiatrołom. Piąta ofiara śmiertelna piątkowej burzy to mężczyzna w wieku 48 lat, który wyszedł, aby usunąć przeszkodę sprzed samochodu w okolicach Zapory-Mylofu. Również na niego przewróciło się też: Nawałnica na Pomorzu. Relacje świadków[TVN24]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Doba pobytu na polu namiotowym w Bobięcinie: Osoba dorosła – 34 zł / doba; Dzieci do 2 lat: bezpłatnie; Dzieci od 2 lat do 15 lat: 26 zł / doba; Zwierzęta domowe (psy, koty) – 8 zł/szt. Podłączenie do prądu – namioty – 20 zł / doba; Podłączenie do prądu – przyczepy kempingowe i kampery – 30 zł / doba
Jak przetrwać festiwal: wskazówki i porady na temat bezpieczeństwa na imprezach masowychSzczególnie ta pierwsza wizyta na festiwalu dostarcza nam wielu nowych wrażeń i atrakcji, w końcu wielka impreza to przede wszystkim masa zabawy. Przeżyte chwile na pewno pozostaną długo w twoich wspomnieniach, ale uważaj, bo nieprzyjemne wrażenia mogą szybko je zmącić. Zebraliśmy najważniejsze porady i wskazówki oraz pomagamy unikać typowych wpadek, tak by twoja wizyta na koncertach przyniosła ci jak najwięcej przyjemnych wspomnień. Radzimy, jak przetrwać na festiwalu w każdą pogodę, a także jak zadbać o swoje bezpieczeństwo na imprezie masowej. W tekście:Ochrona przed słońcem na festiwaluDeszcz na festiwalu – porady na niepogodęBurza podczas koncertów na świeżym powietrzu – wskazówkiOchrona słuchu podczas koncertówBezpieczeństwo na festiwalu Ochrona przed słońcem na festiwaluPiękne słońce podczas koncertu ulubionego zespołu, aż zaprasza do dobrej zabawy. Jednak warto pamiętać o tym, że stanie godzinami w nasłonecznionym miejscu może prowadzić do wielu negatywnych skutków, jak udar słoneczny i oparzenia. Dlatego też warto jest zadbać o odpowiednią ochronę przeciwsłoneczną, by uniknąć przykrych niespodzianek. Oto kilka zasad, których należy przestrzegać, by przebywanie na słońcu podczas festiwalu nie skończyło się dla nas katastrofą:Pij dużo wody lub innych niesłodzonych i bezalkoholowych napojów. To pomoże ci zrównoważyć utratę płynów spowodowanych poceniem się podczas tańczenia i podskoków. Dodatkowo pomagają one schłodzić temperaturę twojego ubierz się w rzeczy wykonane z lekkich, przewiewnych i oddychających materiałów, jak np. len lub lyocell. Tkaniny, które szybko odprowadzają wilgoć na zewnątrz, są przyjemne do noszenia, gdyż zawsze dają poczucie suchości wspomagając przy tym regulację temperatury pamiętaj o kremie przeciwsłonecznym (nie zapomnij także o ponownych aplikacjach). Jeśli masz jasną karnację, to używaj kremu z wysokim filtrem. Promienie UV docierają do nas także wtedy, gdy niebo jest marzysz o miejscu tuż pod sceną, to pamiętaj, że właśnie tam najtrudniej jest znaleźć cień, wtedy przydatne okaże się nakrycie głowy. Obecnie łatwo jest znaleźć kapelusz lub czapkę które dopełnią twoją festiwalową stylówkę, równocześnie chroniąc cię przed słońcem. W najlepszym przypadku nakrycie głowy ochroni także kark lub szyję przed promieniami cienia na kempingu lub polu namiotowym są w stanie zapewnić rozkładany pawilon lub parasol. Biorąc pakując je zapewnisz sobie odpoczynek od prażącego wiesz, że...Pomimo tego, że sączenie zimnych napojów w upalny dzień może brzmieć jak marzenie, to warto pamiętać, że twoje ciało po ich wypiciu najpierw musi ogrzać je do swojej temperatury. Co sprawia z kolei, że bardziej się pocisz. Dlatego też najskuteczniej ochładzają lekko ciepłe napoje (np. przestudzona herbata miętowa). Jeśli nie chcesz pić, a mimo to poszukujesz możliwości schłodzenia się, to spróbuj spryskać się wodą. Delikatna mgiełka od razu cię na festiwalu – jak nie stracić humoru pomimo niepogodyImprezy na świeżym powietrzu niosą ze sobą pewien element ryzyka, a pogoda bywa kapryśna. Kilka kropel deszczu podczas koncertu na pewno nie zepsuje dobrej zabawy. Jeśli jednak przerodzą się one w oberwanie chmury, to już inna para kaloszy. By żaden deszcz na festiwalu nie był ci straszny wystarczy kilka odpowiednich akcesoriów. Dodatkowo zebraliśmy też garść porad, jak zachowywać się podczas burzy na imprezie podczas festiwalu muzycznego – jak wyjść z niego (względnie) suchą stopąNawet jeśli prognozy pogody obiecują samo słońce, to lepiej przygotuj się na każdą ewentualność. Fronty pogodowe zmieniają się bardzo szybko. Oto czego nie powinno zabraknąć w twoim bagażu:Zawsze miej ze sobą kurtkę przeciwdeszczową lub poncho. Parasolki są niemile widziane podczas koncertów, gdyż zasłaniają scenę innym na zakryte buty, które są także w stanie wytrzymać zmagania w błotnistym terenie. Jeśli nie chcesz nosić kaloszy, to pomyśl o obuwiu do wędrówek lub innych sznurowanych modelach stabilizujących kostkę, dostosowanych do panującej pogody. Nie zaszkodzi także dodatkowo je zaimpregnować, co pomoże im nabrać większej swoje rzeczy w woreczki strunowe lub worki na śmieci, by ochronić je w namiocie przed wilgocią. Mniejsze przedmioty bez problemu zmieszczą się w woreczkach. Natomiast odzież na zmianę i śpiwór zapakuj do worka na śmieci i dobrze go zamknij. Wodoodporny namiot lub pawilon (ewentualnie wzmocnione plandeką) zapewniają, także na polu namiotowym, suche schronienie. Korzystaj z nich szczególnie gdy długo stoisz w deszczu, by wyschnąć i się ogrzać. Do przetrwania festiwalu w deszczu niezwykle ważne jest też miejsce rozbicia namiotu. Najlepiej nadaje się do tego równe podłoże bez dołków, gdyż woda może zbierać się w zagłębieniach. Przybywając na pole namiotowe odpowiednio wcześniej gwarantujesz sobie możliwość wyboru odpowiedniego się zachować podczas burzy na festiwalu – wskazówkiGdy zbliża się burza poszukaj schronienia najszybciej jak to możliwe. Pamiętaj jednak, by zachować spokój, korzystać z wyznaczonych miejsc ewakuacyjnych i słuchać poleceń organizatorów wydarzenia. Dodatkowo możesz skorzystać z tych kilku wskazówek podczas burzy:Najlepszym miejscem podczas burzy na festiwalu będzie budynek z piorunochronem lub inne wyznaczone schronienie. Jeśli nie ma takiego w okolicy, najbezpieczniejszą kryjówką będą samochody lub kampery, które w dużej mierze pokryte są nieprzewodzącym prądu aluminium. Karoserie aut tworzą pewnego rodzaju klatkę Faradaya, która może rozproszyć ładunek elektryczny pioruna i oddać go do ziemi. Jeśli masz wystarczająco dużo czasu, odłącz kabel 230 V zasilający nabrzeżne źródło zasilania w samochodzie solidarność z innymi gośćmi festiwalu, zapalając światła awaryjne sygnalizujesz, że w twoim samochodzie znajdują się wolne miejsca dla poszukujących zbiorników wodnych oraz wzniesień i zachowaj dostateczną odległość od wysokich punktów, jak maszty, drzewa, płoty, głośniki czy sceny. Nie dotykaj metalowych przedmiotów – to tyczy się także musisz przeczekać burzę na otwartej przestrzeni, bo np. nie zdążysz już do auta, eksperci polecają następujące zachowania: znajdź rów lub zagłębienie w ziemi. Kucnij i trzymaj zamknięte stopy, by skulić się tak bardzo jak się tylko da. Trzymaj się z dala od innych osób i nie kładź się płasko na namioty nie gwarantują bezpiecznego schronienia podczas burzy. Jeśli nie masz jednak innego wyboru, to zadbaj w nim o możliwie suche i odizolowane podłoże (np. materac, gumowa mata). Także tutaj kucnij z zamkniętymi stopami i skul się tak bardzo jak to możliwe. Zachowaj dystans od metalowych słupków i ścian namiotu, nie poruszaj że...Organizatorzy imprez masowych często wydają specjalne komunikaty, gdy zbliża się burza lub występują inne ryzyka dla ich uczestników. Podają w nich niezbędne informacje (np. gdzie znajduje się punkt zbiórki w razie niebezpieczeństwa) oraz przekazują instrukcje, jak się zachować. Wystarczy uważnie ich wysłuchać i postępować w zgodzie z słuchu podczas koncertówTo, jak głośno jest podczas koncertów zależy oczywiście od rodzaju festiwalu, a także od typu muzyki jaka jest na nim dominująca. Przykładowo na festiwalach heavy metalowych można oczekiwać głośności rzędu 100 – 120 decybeli, co da się porównać z młotem pneumatycznym pracującym tuż obok nieprzyzwyczajony do głośnych dźwięków może mieć nie tylko nieprzyjemne wspomnienia, ale również poważne problemy, gdyż na dłuższą metę taki hałas uszkadza słuch. Oto kilka wskazówek na temat ochrony słuchu podczas koncertów:Stawaj daleko od głośników, to właśnie obok nich jest słuchowi odpocząć, odejdź na kilka minut z najgłośniejszego miejsca i przejdź na moment tam, gdzie jest nieco stoperów do uszu. Podczas wielu festiwali są one sprzedawane lub nawet rozdawane za darmo. Te stopery są specjalnie dostosowane do potrzeb koncertowych i festiwalowych, mają za zadanie chronić nasz słuch przed dużym hałasem, ale zachować możliwie najwyższą jakość dźwięku podczas zapomnij...Podczas imprez masowych jak festiwale, koncerty czy festyny, zawsze czuwa nad nimi zespół ratowników medycznych. Najlepiej zorientować się, gdzie stacjonują jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia, by w razie potrzeby zawsze móc się do nich zgłosić. Podczas innych sytuacji, jak kradzieże i bójki, warto poszukać pracowników ochrony, policji lub pomocników na festiwalu, którzy mają możliwość szybkiego wezwania odpowiednich podczas festiwalu: jak chronić siebie i swój majątekFestiwale muzyczne są tłumnie odwiedzane przez wielu gości, panuje tam żywa i radosna atmosfera – to oczywiste, że także pragniesz się nią cieszyć. Dlatego warto jest przedsięwziąć pewne środki ostrożności, by ochronić się przed możliwymi kradzieżami:Podczas pakowania skoncentruj się na najpotrzebniejszych rzeczach, drogi sprzęt (np. aparat) lepiej zostaw w domu. Rozważ wymianę nowego modelu telefonu na starszy – jeśli masz jakiś w szufladzie – jego strata nie będzie wtedy tak zostawiaj rzeczy wartościowych bez nadzoru w namiocie. Także podczas snu lepiej jest mieć telefon, portfel i klucze w śpiworze, niż w przedmioty takie jak telefon, portfel, klucze do mieszkania i samochodu blisko ciała. Najlepiej schowaj je do torebki typu nerka lub saszetki, tak by nie wypadły ci z kieszeni podczas sprzeczne opinie, co do tego, czy kłódka przy zamku namiotu pełni funkcję odstraszającą, czy wręcz zaprasza do kradzieży. Na pewno spowalnia to pracę potencjalnych rabusiów, poprzez co twoi sąsiedzi mają szansę zauważyć obcych kręcących się koło namiotu. Na pewno nie powinno się ślepo polegać na kłódce jako środkowi ochrony i nie zostawiać cennych rzeczy w festiwalowy survivalJeśli chcesz nie tylko przetrwać, ale także dobrze bawić się na festiwalu, to przygotuj się na każdą pogodę – ostre słońce, deszcz czy burza nie powinny być ci straszne. Spakuj zakryte buty i odzież wykonaną z oddychających tkanin. Pamiętaj by ubierać się na cebulkę. Poza odpowiednimi ubraniami, warto pomyśleć o tym, by najbardziej wartościowe rzeczy zostawić w domu, a portfel i telefon zawsze mieć blisko ciała. Na samym końcu, nie zapomnij o ochronie słuchu, by nie mieć problemów z piskiem w uszach po więcej artykułów:______________________________________________Żródła: zdjęć: rabatu*Zapisz się do naszego Newslettera i otrzymaj 10% rabatu na następne zakupy.
wyYt.